Najnowsze wpisy, strona 45


sty 08 2016 Sposób na lokatora...
Komentarze (0)

1.Kup komplet siekier.Ostrz je każdej nocy,spoglądając na współlokatora i mrucząc pod nosem  :,Już niedługo...już niedługo"

2.
Pod nieobecność współlokatora wyszyj na każdej parze jego majtek swoje inicjały Potem oskarż Go o ich kradzież pytając:Co Twoje gacie robią na jego półce

3.
Za każdym razem,kiedy twój współlokator wróci do domu krzycz: "hurra,hurra wróciłeś!", tak głośno, jak potrafisz Przez dziesięć minut tańcz i skacz dookoła pokoju Potem usiądź.Bez przerwy zerkaj na zegarek,okazuj oznaki zdenerwowania i pytaj Go,czy przypadkiem się gdzieś nie wybiera

4.
Zacznij kolekcjonować ziemniaki Domaluj im twarze i nadaj imionaJednego z nich nazwij imieniem swojego współlokatora i posadź go na widocznym miejscuWieczorem kładź ziemniaka w łóżku współlokatora i nie pozwalaj Mu się na nim położyćtłumacząc,że to miejsce jest już zajęte Za każdym razem,kiedy będziesz zwracał się z czymś do współlokatora,mów do ziemniaka

5.
Każdej nocy udawaj,że mówisz przez senZachwycaj się ciałem swojego współlokatora i snuj plany zdobycia go...Lunatykuj

6.Pakuj się do jego łóżka .Rano udawaj,że nic nie pamiętasz,ale nie zapominaj od czasu do czasu klepnąć go po tyłku

7.Zostaw butelkę (np. po winie) na środku pokoju.2 razy dziennie oddawaj jej hołd,co godzinę śpiewaj piosenki na jej cześćNie pozwalaj współlokatorowi wejść do pokoju bez zdjęcia butów i oddania butelce pokłonuNadaj współlokatorowi nowe,debilne imię i zwracaj się nim do niego mówiąc,że butelka Ci to nakazałaZnoś do domu wiadra liści marychy i urządzaj procesje,rozsypując je po wszystkich kątach

8.
Rozpowiedz miejscowym pijaczkom,że Twój współlokator pędzi wyśmienity bimber  Dodaj,że oddaje litr za 10 kilo makulatury i odśpiewanie wybranej piosenki Krzysztofa Krawczyka

9.
Ścieraj kurze ulubionymi ubraniami współlokatoraChwal Jego gust mówiąc,że ubrania ulubionych marek idealnie wchłaniają kurz i brud

10.
Zacznij słuchać country Potem zacznij grać country,pisząc piosenki o Twoim współlokatorze i prosząc go o ich wysłuchanie i ocenęKup sobie pistolet na kapiszony i strzelaj w stronę współlokatora wykorzystując element zaskoczenia Powyrzucaj Jego ulubione płyty CD tłumacząc Mu,że tylko country zasługuje na miano prawdziwej muzyki.Zwieź do mieszkania 100 kilogramów nawozu końskiego mówiąc,że tylko otoczony takim zapachem jesteś w stanie egzystowaćOd czasu do czasu zapytaj,czy wspołlokator nie mógłby dla Ciebie wejść w rolę krowy,bo jeśli nie poćwiczysz rzucania lassem, zapewne niedługo wyjdziesz z wprawy..

strega63   
sty 08 2016 Rozmowa z psychopatą...
Komentarze (0)

Każdy z nas miał do czynienia ze złem i okrucieństwem. Małe dziecko z bezradnością w oczach przyglądało się jak rówieśnicy podpalają bezdomnego kundelka, wyśmienicie się przy tym bawiąc i chichrając do siebie nawzajem. Któż z nas nie był świadkiem zbrodni, a tylko nieliczni potrafili się jej przeciwstawić. Najlepszą pożywką dla fanów ‘’mrocznej strony człowieka’’ są filmy grozy. To one pokazują nam jak bardzo zło jest urozmaicone, a każdy z tego typu filmów wręcz nawołuje: ‘’To może się dziać w tej chwili i może spotkać również ciebie!’’ Pomimo tak jasnego komunikatu, jedna ludzka cecha wciąż wodziła na pokuszenie – CIEKAWOŚĆ. Dziś to uczucie spotkało się ze złem wcielonym.

Małe i ciasne pomieszczenie skąpane w ciemności, którą przeszywa ledwo tlące się światełko świeczki w rogu pokoju. Rąbek blasku zaprowadził mnie do krzesła i drewnianej ławy, przy której siedział rozmówca.
- Uwielbiam te zimne ściany. Tylko ja i mój moralny obłęd. Tutaj czuję się taki spokojny i wolny od wszystkiego.
- Czy takie właśnie uczucia towarzyszą ci kiedy….-urwałam pytanie.
-Kiedy zabijam? – dokończył męski głos.
-Tak. Mordowanie to jedyna rzecz, która daje mi wolność, ale ja jestem wolny inaczej. Jestem lekki jak płatek róży, a zarazem potężny i silny. Czuję, że mogę wszystko. Tu i teraz.
- Nie boisz się, że kiedyś cię złapią i surowo ukarzą?
-Mówią, że zbrodnia idealna nie istnieje, ale dlaczego do tej pory nie wszystkie sprawy doczekały końca i odeszły w niepamięć, bez kary. To wszystko zależy od tego jak bardzo skrupulatnie będę planował dalsze przestępstwa. Ludzie tacy jak ja nie obawiają się skutków, jakie idą za naszymi czynami, ponieważ z natury jesteśmy impulsywni i szczerze mówiąc mam gdzieś konsekwencje.
-Pamiętasz kiedy po raz pierwszy pozbawiłeś kogoś życia?
-Pamiętam jakby to było wczoraj. Miałem siedemnaście lat. Pewnego dnia odwiedziła mnie koleżanka z klasy, w której skrycie się kochałem. Wtedy zdawało mi się, że jednak nie byłem jej obojętny. Siedzieliśmy na łóżku i wymienialiśmy się notatkami z lekcji, gdy nagle nasze nieśmiałe usta złączył namiętny pocałunek. Moje dłonie wędrowały po aksamitnej skórze dziewczyny, dopóki nie usłyszałem jej drwiącego śmiechu. W tamtej chwili nie było nic gorszego jak podejrzewanie mnie o gejostwo. Zrozumiałem, że to podstęp. W swej złości straciłem kontrolę i panowanie nad emocjami oraz radykalnym rozumowaniem. Nagle odczułem coś, czego nigdy dotąd nie doznałem. Patrzyłem na jej obitą i zakrwawioną twarz jak zahipnotyzowany. Tamtej nocy po raz pierwszy osiągnąłem orgazm, lecz po wszystkim nie wiedziałem jak mam się zachować i co zrobić z ciałem. Postanowiłem zakopać ją na polu za domem. Następnego dnia powiewało ciepłym, letnim wiaterkiem. Stałem na przeciw paradoksalnej obojętności, jak gdyby nic się nie stało. Jedyne co czułem, to głębokie zadowolenie. Wziąłem życie z lekkością, jak naiwne, małe dziecko. Dziwne…
chmury przelatywały mi nad głową, a ja nie myślałem dosłownie o niczym. Żadnego poczucia winy, zero współczucia, NIC.
- Powiedz mi kilka słów o swojej rodzinie. – po tym pytaniu z ust rozmówcy wydobył się głośny śmiech. Brzmiał przeraźliwie i nie wyrażał radości, a satysfakcję i nienawiść.
- Rodzina to mój wróg, którego ciągle zabijam na nowo. Każda z moich ofiar posiada cechę, lub podobieństwo, które kojarzy mi się z rodzicami. Gdy patrzę na kobietę za chwile jawi mi się twarz matki i jej złowrogi wzrok, jakby chciała mnie rozszarpać zębiskami na kawałki. Przypominam sobie ten obrzydliwy dotyk, który czułem na ciele, za każdym razem, gdy schodziliśmy do piwnicy po ziemniaki.
Wiecznie pijany ojciec był jak skamlący piesek u jej boku. Uważał, że ta kobieta jest boginią i na wszystko może sobie pozwolić, a on powinien czyścić jej odbyt po każdym wyjściu z kibla w nagrodę, że zgodziła się być z takim nieudacznikiem. Dziadków nie pamiętam, być może nigdy ich nie miałem, a moja młodsza siostra zmarła. Była chora, lecz nigdy nie dowiedziałem się na jaką przypadłość cierpiała. Pewnego ranka znalazłem ją w łóżeczku, bladą jak mąka. Pewnie matka znów nie podała jej lekarstwa.
- To straszne. Bardzo mi przykro – ledwo wycisnęłam z siebie słowa współczucia.
-Na co mi twoje współczucie? Nie wypełni ono przecież emocjonalnej pustki, z którą zmagam się każdego dnia.
- To zwyczajna ludzka reakcja na cierpienie innych osób. Nie mogłam tego opanować, a teraz ostatnie pytanie. Czy kiedyś z tym skończysz?
-Kiedyś próbowałem, ale niestety nie wytrzymałem długo w abstynencji. Nie dla mnie wiecznie powtarzająca się zabawa w żałobę. Zbyt wiele lat spędziłem jako część uwięziona w ludzkiej przeciętności, bez odwagi uwolnienia się z niewoli. Długo tłumiłem w sobie żal, tak długo, aż w końcu coś we mnie pękło i postanowiłem na swój sposób walczyć z przeszłością i wspomnieniami.

 

strega63   
sty 07 2016 Dla przyjaciół i znajomych...
Komentarze (0)

TEN WPIS DEDYKUJE WAM...

A JEDNAK COŚ PO NAS ZOSTANIE
CZAS SIĘ ZATRZYMA NA CHWILĘ,
TWARZ ROZLUŹNI SPIĘTĄ ZAKŁAMANIEM
I SPOKÓJ DA, GDY NIEPOKOJU TYLE.
A JEDNAK PO NAS COŚ ZOSTANIE
... CO MOŻE JEST NOWE
A JEDNAK PO NAS COŚ ZOSTANIE
CHOĆBY TA CISZA... WYRZEŹBIONA SŁOWEM.

"Magii poszukaj w gwiazdach i czarów w pełni księżyca. Gdy wpatrzysz się w nie uważnie, odnajdziesz swoje marzenia"

strega63   
sty 07 2016 Kochanka diabła...
Komentarze (0)

Dawno, dawno temu... Pieprzenie! To wcale nie było tak dawno, bo prawdopodobnie zdarzyło się to podczas wczorajszej nocy, a poza tym to nie bajka, by wam głupoty wciskać. Zacznę więc o nowa... Podczas jednej z najciemniejszych i najbardziej przerażających nocy w pięknej Anglii, wysoka brunetka z założonymi rękami na piersi i tajemniczym uśmiechem na ustach, stała przed ogromnymi oknami i patrzy...

Dawno, dawno temu... Pieprzenie! To wcale nie było tak dawno, bo prawdopodobnie zdarzyło się to podczas wczorajszej nocy, a poza tym to nie bajka, by wam głupoty wciskać. Zacznę więc o nowa...

Podczas jednej z najciemniejszych i najbardziej przerażających nocy w pięknej Anglii, wysoka brunetka z założonymi rękami na piersi i tajemniczym uśmiechem na ustach, stała przed ogromnymi oknami i patrzyła na okazały księżyc. Jego poświata wpadała do pomieszczenia,w którym się znajdowała, oświetlając niektóre jego fragmenty, w tym ciało nieznanej wam kobiety.

Kim ona jest?

Jest postrachem wszystkich tych, którzy o niej słyszeli. Niezniszczalna, nieśmiertelna i niepokonana. Nie jest wampirem, wilkołakiem, czy nawet człowiekiem. Więc kim jest? Trudno określić. Czarownica, wiedźma, znające wszystkie tajniki czarnej magi, zaklęć czy zakazanych przez jakąkolwiek wiarę obrzędów. Posiadana przez nią moc jest niemal niewyobrażalna.

Potrafi wkraść ci się do myśli, zawładnąć twoim umysłem i ciałem.
Potrafi przeistoczyć się w jakiekolwiek ciało człowieka czy zwierzęcia, jeśli tylko chce.
Potrafi jednym spojrzeniem sprawić, że będziesz się zwijał u podnóża jej stóp, w ogromnych katuszach.
Potrafi nagle zniknąć i pojawić się.
Potrafi być obecna, a ty nie będziesz jej widział, ani zdawał sobie sprawy z jej obecności.
Potrafi tobą kierować.
Potrafi wszystko...

Irish ... przez przedstawicieli gatunku ludzkiego zwana Kochanką diabła. Sieje postrach i terror. Władczyni wszystkich stworzeń, w które TY pewnie nie wierzysz. Wampiry, wiedźmy, wilki, wilkołaki, czy inne niezwykłe istoty kłaniając się jej, oddając hołd, jako królowej.

Nie zadzieraj z nią. Nie denerwuj jej. Nie sprzeciwiaj się jej. Schodź jej z drogi. A może zachowasz swoje życie.

Nieposłuszeństwo, zdrada czy złe kroki są karane. I to bardzo, bardzo boleśnie.

Najpotężniejsza żyjąca istota na tej planecie, której nikt nie jest w stanie pokonać.

Ukochana władcy płomieni, zła, okrucieństwa, piekieł...

Zaskoczeni, prawda? Pomyślicie, że do reszty zwariowałam, że przecież diabeł siedzi głęboko, głęboko pod wnętrzem ziemi i nie ma go na jej powierzchni. Tak myślicie? To macie błędne wyobrażenia. Bo diabeł ukrywa się w każdym człowieku. W każdym człowieku jest zło, okrucieństwo i przemoc. A to czy te cechy wydostaną się na światło dzienne, zależy tylko od nas, od naszego charakteru, postępowania, przekonań i myśli.

Tak więc, diabeł istnieje i przybiera postać istoty ludzkiej, kiedy tylko chce... A Irish jest jego wybranką, posłanką i powierniczką. Najdroższą osobą, ukochaną... Razem tworzą monarchię piekieł, są władcami zła na tym świecie. Czy wpuścisz ich do swojego ciała i myśli, by zawładnęli całą tobą? Natychmiast przecząco pokręcisz głową. A ja ci wtedy powiem, że jesteś głupi... Bo nikt nie jest ideałem, nikt nie jest święty. Każdy wpuścił, wpuszcza i będzie wpuszczał ciemną stronę mocy do swojego wnętrza. Niekiedy świadomie, niekiedy nieświadomie, ale zawsze jakoś...

Wspomniana wcześniej kobieta, mieszka w ogromnej rezydencji, znajdującej się na niewielkim wzniesieniu. Kolejny szok? Sądziliście pewnie, że wiedźma chodzi ubrana wyłącznie w stare łachmany, jest ciągle brudna, mieszka w starym drewnianym domku pośrodku lasu i jest niewiarygodnie brzydka? To opowiadanie będzie zaprzeczaniem tych słów. Irish jest długonogą brunetką, o ciemnym odcieniu oczu, niemal czarnych. Jej smukła sylwetka przyciąga uwagę mężczyzn, których na jej widok ogarnia pożądanie i zatracenie. A ona dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Ponętna, zgrabna, uwodzicielska, kusząca...
Irish, po prostu Irish odwracając wzrok od mroku nocy, usiadła na jednym z pobliskich foteli i zapatrzyła się w igrające płomienie ognia w kominku. Upiła duży łyk czerwonego wina, z trzymanego w ręku kieliszku i odchyliła głowę do tyłu. Już niedługo czekało ją poważne zadanie, które musiała wykonać. Misja, którą musiała wypełnić. Test, który miała zdać. Musiała zmierzyć się z dobrem, z czystą duszą i sumieniem. Prychnęła cicho, odkładając alkohol na stolik. Czy wygra z dobrem? Miała doskonałą 'armię', podwładnych, strategie i pewnego rodzaju przewagę.

Bo przecież zlo zawsze pociąga najbardziej...



strega63   
sty 07 2016 Taniec cieni...
Komentarze (0)
Cisza. Każdy wie co to cisza.. prawda? Do czego mogłabym  ją porównać.. To tak jakby obudzić się w środku nocy... Stan pomiędzy jawą a snem... Stan w którym leży się jeszcze w łóżku i słucha, słucha ciszy. Czy ktoś kiedyś zastanawiał się jak piękna jest cisza ? Przy zgiełku ulic, wrzasku przechodniów, hałasie samochodów... Dopiero w środku nocy... Potrafimy docenić ciszę. W taką atramentowa noc. Księżyc już dawno schował swoje oblicze za gęstym kożuchem z chmur...

Tę atramentową noc rozświetlał nikły promień świecy. Lekko tańczył na końcówce knota. Płomień co rusz zmieniał barwę i rozmiar. To podskakiwał to znów zamierał. Przechylał się we wszystkie strony. Czarny wosk spływał powoli po delikatnych jeszcze twardych woskowych ściankach. Płomień coraz bardziej zagłębiał się w szeroką świecę, tak jakby chciał się schować i zatrzymać dla siebie tę cząstkę światła, która była mu tak droga... Lekko podskakiwał poruszany niewidzialnym wiatrem. Maleńkie strużki dymy tańczyły w powietrzu wkładając się w fantazyjne wzory. Wokół unosił się przyjemny zapach stopionego wosku... Świeca, jedyne źródło światła stała na środku pokoju. Podrygujący w swym makabrycznym tańcu płomień rzucał finezyjne cienie na ściany pokoju, a te układały się w dziwne kształty, które jedynie chory umysł mógłby rozróżnić. To zbliżały się to znów oddalały. Była tam ciemna postać falująca lekko na ścianie , wyciągająca swe dłonie, pomarszczone przez zagięcia tapet ku świecy, by zdusić płomień, iskierkę życia. Obok piętrzyło się drzewo, chore, powykręcane. Mogło się wydawać, że jego gałęzie rozwijają się by zaraz, wraz z podskokiem świecy, opaść na ziemie i.. zniknąć. - Najprościej jest zniknąć.. Zostawić wszystko i zniknąć. - szepnął głos... Drzewo również zdawało się wyciągać gałęzie w kierunku świecy, która jakby zalękniona, panicznie broniąca swej iskierki - uciekała. Płomień tańczył, uciekał we wszystkie strony. Cień jego iskry zatrzymał się na pomarszczonej barwnej płachcie zwieszonej z sufitu. Chwile zmagał się sam z sobą... Zakotłował się, wdał się w bójkę... Sam z sobą, falował, rozrywał się, by znowu się zrosnąć w jedną całość. Cień wyglądał jakby chciał chwycić, zerwać ten kawał materiału... Powoli powstawał kształt ... Dłonie - kolejne palce wyłaniały się z mroku, demonstrowały swe istnienie na płachcie. Palce - pierwszy, drugi, trzeci.... Kolejna dłoń, kolejne palce, i kolejna... I kolejna... Dziesięć dłoni, sto, tysiąc.... Płomień zmalał... Zatańczył, uciekł... Teraz ten malutki ogieniek, namiastka domowego ogniska rzucał światło na małą wenecką maskę wiszącą na ścianie. Biała za dnia twarz teraz mieniła się mnóstwem kolorów , tak jakby była lustrem, odbijała kolory płomienia. Jej pulchne policzki co rusz zmieniały barwę... Czerwone, żółte, pomarańczowe... niebieskie ? Puste , pokryte cieniem oczodoły oglądały pokój, oglądały to przedstawienie. Cień biegał sobie po masce... Lekko uniosła się brew... Łza na lewym policzku zdawała się spływać... Maleńkie , czerwonawe usteczka zdawały się ściągnąć... Maleńki nosek, zmarszczył. Maska na chwile przymknęła powieki... Co cień może uczynić ze zwykłych rzeczy? A gdyby maska naprawdę ożyła? Płomień zmalał ponownie. Teraz walczył z niewidzialnym wiatrem, z tysiącem dłoni, rękami przybysza, z gałęziami drzewa..... Walczył o przetrwanie.. O swój szept. O strużkę dymu, o światło. Cień toczył własną walkę. Na niewielkim suficie, na czterech ścianach... Które z nich wygra? Cień czy Płomień?



strega63