Najnowsze wpisy, strona 38


sty 10 2016 5 listopada 2012 rok.... Portal Moja generacja...
Komentarze (0)
linia1h.gif

Poznalam tam wielu wspaniałych ludzi,znalazlam przyjaciół i swoje miejsce w internecie.

Traktowałam to miejsce,jak swój drugi dom.

Kiedyś zastanawialam się,czy jeśli coś mi sie stanie,kto wszystkich poinformuje...

Myslałam nad różnymi wariantami...

spędziłam na MG prawie 6 lat.

Najpierw załozylam tam bloga RENATA.

Potem założyłam bloga mojej malutkiej wtedy wnusi CLEO.

Po jakimś czasie zmienilam nick jej bloga na WIKUSIA.

Prowadzenie bloga RENATA trochę mnie przerosło..

Pisało do mnie bardzo duzo osób ze swoimi problemami.

Nie umiałam przejść obojetnie.

Chociaz w realu miałam swoje życie,swoje problemy,staralam sie pomóc kazdej osobie...

Za bardzo sie przejmowalam i skończyło sie to zawalem wiencowym.

Lekarze nie mogli uwierzyć,że majac tyle lat,dostalam zawalu wieńcowego...

Wrócilam ze szpitala,skasowałam bloga Renata...

Zajęlam sie swoimi problemami,swoim życiem.

Postanowiłam pisac swój internetowy pamietnik.

Tak powstal blog Vivien...

Blog,w którym opisywałam tylko swoje życie..

Długo go pisalam...

Gdy dotarłam we wpisach do drastycznych cześci mojego zycia...nie wytrzymałam...

Emocje wzięły góre...

Przeżywalam wszystko od nowa...

Z kazdym wpisem coraz bardziej nienawidzilam osób,które opisywałam..

Żeby to zakonczyć..znów skasowalam bloga...

Ucieklam w swiat fantastyki,magii i czarów...

W świat  parapsychologii.

To mi pomogło zapomnieć...

strega63   
sty 10 2016 Na tropie wilczych mitów...
Komentarze (0)

Jeszcze tylko kilka minut dzieliło go od bezpiecznego schronienia w domu. Zaledwie kilka minut, lecz było już za późno. Chmury nad jego głową rozwiały się i w prześwicie pojawiła się wielka, srebrzysta tarcza księżyca w pełni.

Porażony księżycową poświatą zaczął krzyczeć. Jego głos zmieniał się coraz bardziej, aż przerodził się w rozdzierający, zwierzęcy skowyt. Usta, z których wydobywał się ryk, zamieniły się w wypełniony ostrymi kłami pysk. Nos poszerzył się i ściemniał, a po obu stronach pyska wyrosły szczeciniaste wąsy.

Wciąż uciekał, teraz już na czworakach. Jego ciało stawało się coraz silniejsze; zwierzęce mięśnie rozrywały ubranie, które miał na sobie. Cały porósł gęstą sierścią, od czubka głowy aż po sam koniec kudłatego ogona. Przemiana dokonała się. Stał się wilkiem.

Fizyczna przemiana człowieka w wilka, czy jakiekolwiek inne zwierzę, uznaje się za rzecz niemożliwą. Mimo tego wiara w wilkołaki rozpowszechniona była w całej średniowiecznej Europie. Mity, legendy i podania o tych istotach tworzyły się w Skandynawii, Francji, Niemczech, na Sycylii, w Europie Środkowej i Wschodniej, na Bałkanach i w Grecji. Także w Ameryce jeszcze wiele lat przed odkryciem Ameryki przez Kolumba miejscowa ludność, Indianie, żyli obawiając się wilkołaków.

Przyjmuje się, że opowieści o wilkołakach pochodzą z czasów prehistorycznych, kiedy myśliwi przywdziewali wilcze skóry, wierząc, że dają im moc i odwagę groźnego zwierzęcia. Tak też powstały mity o pasach i skórach, które ubierali ludzie i stawali się wilkołakami.
Praktycznie nieodłącznym i charakterystycznym motywem legend o wilkołakach jest pełnia księżyca, dzięki której dokonuje się przemiana. Również tę cechę przypisuje się czasom prehistorycznym. W początkach hodowli pierwszych dzikich psów ludzie zauważali, że owe zwierzęta często wyją do pełni księżyca.
Nie można spotkać na całym świecie mitów o wilkach, gdzie nie byłoby jednego z elementu: księżyc, wilki, polowania. Wiele wierzeń ma wspólną cechę w bogini Księżyca, która także jest patronką polowań (rzymska Diana, grecka Artemida i babilońska Isztar), której myśliwe psy to ludzie zamienienie w wilki.

Z całą pewnością także likanotropia, czyli tzw. wilczy obłęd, miała wpływ na powstanie podań o wilkołakach. Likantropia jest autentycznym schorzeniem psychicznym, którego pierwsze przypadki rozpoznał już w II wieku n.e. Marcellus Sidetes.

Osoba cierpiąca na tę chorobę uznaje siebie za wilka bądź wydaje jej się, że w każdej chwili może się nim stać. W zależności od stopnia zaawansowania choroby, cierpiąca osoba może szarpać zębami surowe mięso, wyć podczas pełni księżyca, a nawet atakować ludzi. Zdarzało się, że osoba podczas ataku musiała wypić ludzką krew i "opętany" wgryzał się w szyję swej ofiary.

W kronikach historycznych znajdziemy masę relacji o wilkołakach. Najwięcej zapisanych przypadków miało miejsce w średniowieczu. W latach 1520 - 1630 we Francji odbyło się 30 tysięcy procesów loup garou (wilkołaków).
Kilkunastoletni pasterz, Jean Grenier, z okolic Bordeaux we Francji w 1603 roku podczas procesu "przyznał się", że pod postacią wilka zagryzł i pożarł 50 dzieci. Jego zdaniem umiejętność przemiany zawdzięcza tajemniczemu, mrocznemu przybyszowi, którego przed laty spotkał w głębi lasu. Owy przybysz w wielu opowieściach określany mianem Diabła miał podarować pasterzowi magiczny balsam i wilczą skórę. Chłopak o zachodzie słońca wysmarował się i założył wilczą skórę przez co stał się wilkołakiem.

Badania przeprowadzone na chłopcu wykazały, że był po prostu wiejskim gadułą i tworzył fantastyczne historie w które sam wierzył. Na koniec uznano, że jest chory na likantropię i zesłano go do klasztoru na leczenie, które miało trwać do końca jego życia.

Ludzie w średniowieczu uznawali, że wilkołaka można rozpoznać po cechach, które występują jedynie u człowieka - wilka, a były to: spiczaste uszy, sterczące zęby, szerokie brwi zbiegające się u nasady nosa, owłosione dłonie, zakrzywione paznokcie i długie palce środkowe.

Skoro istniało coś takiego jak wilkołak to ludzie musieli też wiedzieć skąd się wziął. Otóż powstało wiele teorii i było ich tak dużo jak znaków rozpoznawczych. Wilkołak powstał przez nałożenie wilczej skóry, udział w magicznych obrzędach. Istniało przekonanie, że jeśli ktoś napił się wody z kałuży po wilczych stopach, albo ze strumienia często odwiedzanego przez wilki to stanie się na pewno wilkołakiem. Tragiczne mogło być także spożycie wilczego mięsa czy też mięsa zabitej przez wilka owcy.
Ochronę przed wilkołakami miał dawać pęk czosnku wywieszany na drzwiach, a uśmiercanie bestii odbywało się poświęconą, najlepiej srebrną kulą, która trafiała w serce.


strega63   
sty 10 2016 Widok z rozbitego okna.
Komentarze (0)


Przez rozbite okno w moim sklepie z marzeniami
spoglądam na ulicę przykrytą grubą warstwą nienawiści i obojętności
Czekam na deszcz, który zmyje ten kurz i sprawi
że znowu zobaczę blask nadziei i tolerancji

Blask odbity w oczach dziecka,
którego matka właśnie dowiedziała się że dostała pracę,
już nie będzie więcej budzić się w nocy z płaczem
teraz idzie dumna chodnikiem i już nie opuszcza wzroku

A trochę dalej, o tam.... na ławce siedzi bezdomny
przykryty nieszczelnym płaszczem w modnym fasonie sprzed 30 lat
skrywa swoją pamięć w cieniu kapelusza w bliżej nieokreślonym kolorze
wyciąga rękę - bo tyle jeszcze zrobić może

Kto będzie pierwszy ?
Kto sie odważy dojrzeć w nim jeszcze człowieka?
a czas ucieka...a czas ucieka...
Ktoś jednak przystaje, to drugi człowiek
pochyla się i coś tamtemu daje

I na krótką chwilę smutne oczy człowieka w kapeluszu zabłysły nadzieją
okazuje się że są niebieskie
i tak bardzo różnią się od płaszcza i od kapelusza
i ten drugi człowiek nagle się wzrusza...

A trochę dalej, tuż obok latarni
stoi zakochana para
są blisko siebie, zapatrzeni i nietykalni
głodni miłości i pełni zycia

Otacza ich blask.....
to szęście, które promienieje
a wiatr się wokół nich kręci, i zdaje się że razem z nimi się śmieje

I nagle ktos przystaje przed moją rozbitą wystawą:
"Zanosi się na deszcz" - woła do mnie z ulicy

Więc poczekam na deszcz, który zmyje ten kurz
i myślę sobie, że kiedy już będzie po wszystkim
zamiast lecącego w moje okno wielkiego kamienia
zobaczę za szybą uśmiechniętych ludzi życzliwe spojrzenia..
Autor: taki_1



strega63   
sty 10 2016 Blask świec...
Komentarze (0)

Kiedy widzisz płomienie zatracasz się w swym małym świecie. Przychodzącą do ciebie myśli, zdarzenia, o których nie chcesz pamiętać. Wpadasz w wir własnych wspomnień. Kiedy spoglądasz na ogień czujesz nieprzebytą pustkę. Otchłań... tak to się nazywa. Wyruszasz w podróż do własnego umysłu, w głąb uczuć.    oznajesz świat. Świat będący tylko wyimaginowanym tworem twych myśli. Poznajesz swoje najsk...

Kiedy widzisz płomienie zatracasz się w swym małym świecie. Przychodzącą do ciebie myśli, zdarzenia, o których nie chcesz pamiętać. Wpadasz w wir własnych wspomnień. Kiedy spoglądasz na ogień czujesz nieprzebytą pustkę. Otchłań... tak to się nazywa. Wyruszasz w podróż do własnego umysłu, w głąb uczuć.
   poznajesz świat. Świat będący tylko wyimaginowanym tworem twych myśli. Poznajesz swoje najskrytsze uczucia. Rodzi się w tobie strach, poczucie niepewności i rozpacz. Zastanawiasz się nad sensem egzystencji, nad swoimi czynami. Zastanawiasz się, w którym momencie swego życia poddałeś się i zrezygnowałeś ze wszystkiego.
    Kiedy spoglądasz na ogień, tracisz pewność siebie. Stajesz się pionkiem sterowanym przez innych. Czujesz, że to wszystko to tylko iluzja. Lecz to jest twój świat. Czujesz, że to tylko sen i zaraz się obudzisz. Ale to nie sen, to jest rzeczywistość.
    Blask ognia uspokaja, ale nie ciebie. To właśnie ogień sprawia, że czujesz się samotny, zagubiony. Czujesz się nikim. Jesteś słaby. To ogień spowodował, że nie potrafisz racjonalnie myśleć. Boisz się cieni tańczących ze sobą na ścianach, każdego najmniejszego ruchu czy podmuchu wiatru.
    Błądzisz po granicy dwóch światów. Szukasz wejścia, do choć jednego z nich. Nic... Otacza cię tylko ogień. Znajdujesz się w miejscu gdzie żaden człowiek jeszcze nie dotarł. Czy czujesz się zaszczycony będąc tam? Nie... Czujesz się martwy. Zawieszony gdzieś w przestrzeni. Pozostawiony na pastwę losu.
    W twej głowie rodzą się obrazy. Obrazy przeszłości. Widzisz jak kiedyś byłeś szczęśliwy, potrafiłeś cieszyć się ze wszystkiego. Widzisz swoich przyjaciół i rodzinę. Ale ich już nie ma. Teraz jest tylko nicość. I płomienie.
    Nagle zapada ciemność. Ogień gdzieś znikł. Ogarnia cię spokój. Znalazłeś się w jakimś pomieszczeniu. Siedzisz na łóżku, a przed twoimi oczyma unosi się mrok. To twój pokój. Wszystko stało się nagle takie normalne, wręcz obce. Czujesz się senny i zmęczony. Cienie odeszły, a obrazy, które mąciły ci w głowie stały się wyblakłe i prawie niewidoczne. Możesz odetchnąć i zapomnieć. Płomieni już nie ma, a ty możesz spokojnie zasnąć. Jesteś już bezpieczny, bo świece już zgasły. Zdmuchnął je wiatr.


strega63   
sty 10 2016 Zagłada dziecinnego świata...
Komentarze (0)
czas zatopił we mnie swój ząb mądrości
 ofiarując mi starość,
w postaci krwi odchodzi  młodość
a poprzez łzy tracimy radość
nie widzimy skarg ani dziecinnych barw
nie czujemy się już dziećmi
a do dorosłości jeszcze kilka marnych kroków
przystajemy i czekamy
jakbyśmy zatraceni w dziwnej otchłani
pozbawiali się marzeń
odzierani jesteśmy z ludzkich instynktów
pozostawieni nie czujemy się samotni
nic nie czujemy
a poprzez czas zapominamy
dziecięcy świat
nie pamiętamy że kiedyś ktoś
ofiarował nam skrzydła
dziś w świecie dorosłych- dziecinnej zagłady
obdarci ze skrzydeł nie potrafimy iść
oto świat dorosłych
do którego nie chciałam...
do którego trafiłam...
i w którym przyszło mi żyć...
 
strega63