Najnowsze wpisy, strona 35


sty 10 2016 Bo we mnie znów zamieszkał smutek... Nap­rawdę...
Komentarze (0)

Bo we mnie mieszka smutek, wiesz...
czasem zasypia w kącie serca.
Myślę z nadzieją - poszedł precz.
Nie będzie więcej mi nastręczał
ponurych myśli, słonych łez,
bezsennych nocy w samotności.
A on znów w duszę sączy szept
-dziś w twoich oczach będę gościł.

strega63   
sty 10 2016 Sylwestrowo-pesymistyczne myśli mojego męża......
Komentarze (0)

Ludzie! Kto to  wymyślił?! Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy spali  na  pieniądzach... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież skończy się na balandze u córki.Ale teraz to sobie wymyslili...Będą się przebierac!Jakby na codzien tych przebieranek było mało... Kupila sobie juz kapelusz czarownicy...Czy nie rozumie,ze bez tego i tak straszy...Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której nie chce wyglądać "jak zwykle". Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarkę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta ...Wiadomo mamusia się szykuje na sylwestra. Od tej chemii,co to ja na siebie kladzie,to powinna swiecic..Przynajmniej zaoszczedzili bysmy na żarówkach...  W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli "ni pyty" nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą.... O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie twarzą  w sałatkę), śpiący pokotem faceci. Norma. Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć po 30 latach małżeństwa? Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem.   Do siego roku.



strega63   
sty 10 2016 Wesołych Świąt,szczęśliwego Nowego Roku!...
Komentarze (0)

Niech nowy rok bedzie dobry,a miesiąc każdy nie chudy,lecz szczodry.Niech miłość każdy dzien opromienia,a smutek w radość się zmienia.Niech chwile w szczęściu i dostatku mijają,a kłopoty i burze szybko znikają.Sto całusów na dodatek,by smaczniejszy był opłatek.

Kuligiem chcialam do ciebie jechać,lecz kare konie nie chciały czekać.Porwały sanie,mkną pod gwiazdami,a ja zostałam sama z życzeniami.Ale gdy tylko okno otworzysz,w swieżym płateczku życzenia złożę.W gwiazdce,co spada tutaj z obłoków,będę Ci życzyć do siego roku!

strega63   
sty 10 2016 Smutny Anioł...
Komentarze (0)

Smutny anioł, wtuliwszy swe ramiona w skrzydła, którymi zwiastował zwykle radość,
płakał łzami, o których istnieniu wiedział,
pamiętał nawet ich smak z czasów gdy jeszcze aniołem nie był,
ale wyrzekł się ich oblekając świetliste pióra...

Pozwolił sobie na łzy wbrew regułom, którymi żyją aniołowie,
a raczej wbrew regułom, które sobie sam narzucił...
Z poczuciem winy z łamania anielskiego prawa, opuściwszy swą głowę ku ziemi,
skrapiał ziemię raz po raz łzę,
która zamiast dawać smak goryczy, ku jego zdziwieniu zamieniała się w kwiat,
o nieznanych kolorach,
którego pierwsze tchnienie zapachu sprawiało,
że w jego skrzydłach pojawiało się nowe świetliste pióro,
dając mu jednocześnie dziwne uczucie lekkości... to był zapach ulgi....
Płakał i płakał nie wiedząc nawet,
że jego skrzydła rozkwitają blaskiem tak jak łąka pod jego stopami kwiatam;
łąka, którą brał za smutny dowód swojego anielskiego występku - łez!



Nierozumiał tylko lekkości... którą czuł... bo nie wiedział,
że dane było mu poznać ogromną tajemnicę.
Stawał się archaniołem... i oprócz radości będzie niósł już teraz zrozumienie...
A ludzie spotkawszy go dostrzegą w nim prócz radości mądrość,
mądrość którą dało mu podzielenie się swymi łzami z całym światem...
Każdy wędrowiec przechodząc przez łąkę pełną łzawych
anielskich kwiatów pomyśli "chcę dotknąć jego skrzydeł,
bo on wie czym jest smutek, ulga, radość, łzy i mimo to
potrafi tym uskrzydlony latać tam gdzie inni nie potrafią...".
A anioł spotkawszy tegoż wedrowca...
spojrzawszy w jego zatroskane ale pełne nadziei oczy...
zrozumie wreszcie tajemnicę... że dzieląc się smutkiem... pomnożył nadzieję...


A dlaczego usiadł skuliwszy swe skrzydła...
bo ciężar skrywanego niewypowiedzianego smutku nie pozwalał mu latać dalej wyżej i piekniej...

strega63   
sty 10 2016 Ciemna strona człowieka...
Komentarze (0)

Trzynastoletni chłopiec, Daniel, po powrocie z kościoła, grzebie w szufladzie rodziców, którzy w tym czasie cieszą się niedzielnym spacerem. Znajduje saszetkę do połowy wypełnioną pieniędzmi. Pchany nagłym, niesprecyzowanym uczuciem bierze pełną garść banknotów i wpycha je do kieszeni.

                                

Spytany kiedyś, czy nie wie co stało się z częścią pieniędzy, które rodzice trzymali w szufladzie, Daniel bez skrupułów zaprzecza. Wieczorem wychodzi z domu, spotyka kolegów. Za ich namową, pod osłoną nocy, zapala pierwszego w życiu papierosa. Wraca do domu bardzo późno. Wszystko wydaje się wspaniałe, czuje się kimś lepszym

                             


Daniel, wraz z ze starszymi kolegami kupuje alkohol. Wypijając kilka butelek w pobliskim parku, ruszają w kierunku miasta. Swoją drogę znaczą, niszcząc okoliczne ławki, łamiąc drzewka, przewracając kosze na śmieci, przeklinając i bluźniąc. Jeden z chłopców zaczepia starszego człowieka. Ten zapytany o pieniądze, kręci ze strachem głową. Zostaje przewrócony i kopnięty. Z nosa skapuje na ziemię purpurowa krew. Daniel śmieje się szyderczo.


- Stary, k....., decyduj się: bierzesz czy nie? Ekstra towar, pierwsza klasa, prosto z Holandii... - Narkotyki i pieniądze wędrują z rąk do rąk. Daniel powoli uzależnia się od heroiny.


Zepsuty siedemnastolatek czuje względem Ewy coś, czego nigdy wcześniej nie zaznał wobec nikogo; uczucie jest obce, nieznane, aczkolwiek proste i... piękne.

Daniel i Ewa na randce: pożyczony samochód, ciemny wieczór, jezioro, intymna atmosfera. Oboje wspaniale się rozumieją, są sobą zachwyceni, zaczynają się delikatnie całować. W pewnej chwili nieznana siła - być może nie do pokonania - sprawia, że chłopak zaczyna być gwałtowny. Dziewczyna boi się, prosi by przestał. Płacze, krzyczy rozpaczliwie, lecz nikt jej nie słyszy. Daniel dokonuje na niej gwałtu.
Chwilę później dziewczyna pozostaje sama pośród martwej ciszy jeziora i głuchych odgłosów nocnych ptaków. Głęboko skrzywdzona i upokorzona czuje ból, rozpacz, lęk, oszołomienie. Podobna do legendarnej syreny stąpa w kierunku wody. Mroczna, deliryczna toń przyjmuje ją do swojego królestwa.

Pogrzeb Ewy. Procesja prze do miejsca ostatniego spoczynku dziewczyny. Żałobny kir wypełnia powietrze, otulając przybyłych swymi czarnymi ramionami. Kapłan przemawia nad grobem; słowa zapadają się w nicość, niby piach przykrywający wieko trumny. Ze szczytu wzgórza spogląda na wszystko jeszcze jedna osoba. Na suchą ziemię spływają słone łzy Daniela.

Daniel błądzi bez celu. Wszędzie ścigają go spojrzenia sępów, Bogów Zniszczenia i Nienawiści. Widzi nicość i chaos... Widzi to, czego nie próbował naprawić... Widzi...Widzi dziecko, małą dziewczynkę, wbiegającą na jezdnię...
Daniel rzuca się przed siebie, wypychając dziewczynkę - wprost w ręce wystraszonej matki. Nadjeżdżający samochód nie może wyhamować. Nad chłopcem pochyla się zapłakana kobieta, szepcząc słowa modlitwy. Daniel zamyka oczy i umiera - z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
Śmierć za śmierć. Życie za życie...

Czas śmiertelnika nadszedł, zostawił wszystko za sobą. Niewiele zostawił, bo nie miał wiele. Każdy zapomniał o tym człowieku, nikt nie pamięta człowieka ze skazą. Tuż przed odejściem stąd tego się bał, że go zapomną. I zapomnieli o nim zaraz po śmierci. Niedługo o nim pamiętali... a szkoda... bo warto było pamiętać człowieka ze skazą...

strega63