Komentarze (0)
Nie wiem co robić,
gubię się w swoich myślach,
marzeniach, pragnieniach...
Zatracam swoje cele,
żyję w ciągłym chaosie,
pośrodku pędzącego świata...
Próbuje prosić o pomoc,
zatrzymać tą
wszechogarniajacą mnie bezsilność...
Ale moje słowa nic nie znaczą,
są jak bańki mydlane,
roztrącane przez wiatr...
Pękają właśnie wtedy,
kiedy powinny wzbić się
i dosięgnąć gwiazd...
A może to nie wina
bezlitosnego wiatru,
a tylko mój błąd?
Może gdyby bańki
natrafiły na porywisty,
a zarazem delikatny wiatr...
Może wtedy,
pofrunęłyby na szczyt
w całej swojej okazałości...
Może właśnie wtedy
ta przytłaczająca rzeczywistość
uleciałaby z nimi...
A może potrzebny jest
jeszcze drugi człowiek -
-odbiorca, łowca baniek...
Tak bardzo chciałabym
nauczyć się
rozpoznawać ten wiatr...
Sprawić by zwyczajne słowa
nabrały znaczenia,
przekazywały głębię treści...
Proszę,niech ktoś,
w tych prostych bańkach mydlanych
dojrzy ich doskonały kształt,
nieskazitelną budowę
i tęczę barw,
którymi mienią się w słońcu...