Archiwum 15 stycznia 2016


sty 15 2016 Nieme głosy
Komentarze (0)

Co widzisz za oknem, gdy patrzysz?
…Niewypowiedziane błagania ludzi o pomoc?
Proszą o pomoc,
o wysłuchanie!
Tacy samotni, wśród tłumów.
Tak bardzo zabiegani,
Niewidzący swej samotności.
Nieme głosy proszące o wysłuchanie…

Delikatnie w mojej dłoni cisze zamykam
I pieść zaciskam by ją uchronić…
A w około tyle smutnych, głośnych myśli
Zamykam oczy by ten spokój przyśnić
Co z każdym świtem dnia odchodzi…
I niemy mój głos, woła… w dal mój niemy krzyk roznosi…
Czy nikt nie słyszy,
Czy nikt nie widzi
Kto czuje ten chłód mnie utulający…
Przecież moje Ciało wydaje mnie z każdym ruchem…
Każde moje spojrzenie…odbija moją dusze
Jak zdradzieckie zwierciadło…zdradza mnie
Każde moje nie-słowo
tajemnice szepcze…
Moje serce płacze…
Moje serce krzyczy…

Ale gdy granice nawiedzam…gdy zbliżam się do kresu
Mą dłoń delikatnie, skrycie otwieram
I głęboki oddech biorę…
I uciekam…
Uciekam ..
Uciekam…

zawsze bywam tylko na chwilę..

Czasem na dnie serca czuje,
Moje życie znów przerasta mnie
Nie potrafię więcej unieść
Za daleko posunęłam się

Znowu uciec chcę
Gdzie nikt nie znajdzie mnie
Chociaż pierś rozdziera krzyk niemy
wołam przecież nie usłyszy nikt

Dlaczego coraz szybciej żyje
Skoro już nie cieszy to, co mam
Wciąż odwagi mi brakuje
By z codziennością stanąć twarzą w twarz

  Firanka wydęła się od podmuchu nocnegopowietrza, które wtargnęło do pokoju wraz z intruzem. Gość szybkozlustrował znany mu pokój, zatrzymując wzrok na śpiącej na łóżkudziewczynie. Wpatrywał się w nią długo, bezskutecznie próbującrozbudzić w sobie dawne uczucia. Zrezygnowany podszedł do półki zradiem, które miało w zwyczaju włączać się bez żadnej racjonalnejprzyczyny. Kiedyś żartował, że to duchy. Wtedy nie wiedziałjeszcze, że upiory naprawdę istnieją. Teraz tylko gorzko sięuśmiechnął.
   Nagle jego uwagę przyciągnął detal, którego niepamiętał. Zdjęcie wisiało na ścianie, w ramce z czarną wstążką narogu. Widniał na nim on sam, obejmujący dziewczynę, do którejpokoju właśnie się zakradł. Zadumę przerwało mu radio, którewłączyło się znienacka. Natychmiast znalazł się przy nim i ściszyłpierwsze akordy muzyki. Po chwili delikatnie zwiększył głośność iusłyszał fragmenty piosenki:

„bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart
a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart
i zapominać chcę tak często jak się da
że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart”
*

   Przypadkowa trafność słów poraziła go.
   Nie! To nie tak – bił się z myślami. Twierdzili, żezmieni się, gdy tylko odkryje budzące się w nim moce. Lecz na co muzdolność słyszenia ludzkich serc, skoro jego własne milczy?
   Wyłączył radio. Zamknął oczy i wsłuchał się w siebie.Wyczuł otaczającą kamienicę noc, ustępującą już zbliżającemu sięświtowi, ale wciąż na tyle silną, by dawać mu moc. W ustach znówpojawił się słodki smak krwi, która rozlała się zimnymi żyłami,omijając nieme serce. Ciszę przerwało najpierw głuche bicie sercaśpiącej. Następnie zaczęły docierać do niego inne głosy. Hałasrósł, przybierał na sile. Słyszał tętno mieszkańców kamienicy,ulicy… Rytm potężniał, wybijany jakby do taktu maszerującej wsnach armii. Coraz boleśniejsza stawała się świadomość każdegokolejnego człowieka. W końcu kakofonia stała się nie dowytrzymania. Ledwo zdusił w sobie krzyk, z całych sił odcinając sięod dźwięków. Pozostawił tylko jeden, spokojny, tak dobrze mu znanyWsłuchiwał się w kojące, bliskie mu uderzenia. Żałował uczuć, zktórymi kiedyś na nią patrzył. Teraz odczuwał zaledwie ich ślady,na które natykał się na chwilę, lecz które zaraz uciekały, wymykałysię i stawały obojętne… Wiedział, że teraz jest już za późno.Mógł opuścić ją teraz raz na zawsze i zapomnieć o niej lub wybraćśmierć i wieczne męczarnie w piekle. Zrezygnowany westchnął, po razostatni spojrzał na kobietę i odwrócił się do okna. Żegnaj, nic jużnie mogę zrobić – pomyślał.
   Już wyskakiwał, gdy nagle usłyszał słaby szmer. Gdybydziewczyna obudziła się teraz, ujrzałaby przykucniętą, ciemnąsylwetkę, zastygłą na parapecie i oblaną księżycową poświatą.Intruz skupił się na tym delikatnym odgłosie, starając się wyłowićjego źródło. Tętno dochodziło z pokoju, było ciche i delikatne,lecz szybkie zarazem. Przybysz rozejrzał się nerwowo. Spojrzał nadziewczynę. Gdy po wejściu do pokoju zbliżył się do łóżka, rytmstał się wyraźniejszy. Zrozumiał i uśmiechnął się. Wrócił i położyłrękę na brzuchu dziewczyny. Tętno jakby przyspieszyło w powitaniu.Na moment wróciły mu uczucia. Radość, nadzieja, miłość, duma, żalzalewały go fala po fali, ale zaraz zaczęły słabnąć, cofać się.Równocześnie niebo delikatnie rozjaśniło się na horyzoncie, barwiącdachy domów różową łuną. Wiedział, że już nie ma czasu, że jeślizaraz nie wyjdzie, obróci się w proch. Ostatnie okruszki uczućjakby uciekały mu przez palce. Nie chciał tak żyć. Powziął decyzję.Czekał na swoje ostatnie promienie słońca przy biciu nie jednego,lecz dwu bliskich serc.

strega63   
sty 15 2016 Miłość i nienawiść
Komentarze (0)

Jak pięknie…Miłość i nienawiść, ból i radość, życie i śmierć-oniwszyscy tu są. Oto jest człowiek. Oto jest Zło!

Podobno zło rodzi się w człowieku: jego podstępne myśli, uczynki,przewinienia…Niestety dlatego nie możliwa jest szczera przyjaźń.Wszyscy wokół jak te szakale, sępy czyhają żebyś sie potknął,popełnił błąd.Wtedy rzucają się na ciebie by rozszarpać cię nastrzępy.Oni tylko czekają na jak najbardziej dogodną dla siebiechwilę aby skoczyć na ciebie i wykorzystać dla swoich potrzeb….ato wszystko pod przykrywką pytań:”Co Ci dolega? Może Ci pomóc”,”Co sie stało? Mi możesz powiedzieć…”

Miłość inienawiść
Słowa takdalekie do siebie
Takbliskie.
Kiedyśwrogie dziś przyjazne.
Czy mogąbyć jednopytajnik
Z TobąPanie tak.
Ktośzapyta „jakpytajnik
Wielkążałość uczyniono mi
Bynienawiść w serce się wlała.
I podbiłaona serce moje.
Jednak Ty,najwyższy, niezwyciężony
W miłośćtak daleką przeniosłeś ją
Bym znówpotrafiła kochać
Równieżtych, którzy
Kamieniująmnie za słowa…
Darmowy hosting zdjęć
Jeszcze jednen dzień w popiół rozpadłsię
Zanim poznał ciepło marzeń
Jeszcze jedna noc w ogniu zbladłych gwiazd
Pozostawia snów cmentarze

Znowu wojna gra w tej orkiestrze kłamstw
Które co dzień mam za oknem
Znowu widzę świat przez pożary słów
Które milczą po złej stronie

W ogniu żyje milość i nienawiść
Ale nowe dni stare rany wciąż zadają
Zamiast gwiazd w oczach płonie strach

Jeszcze jeden kraj runął jak dom z kart
Wystarczyło rzucić kamień
Jeszcze jeden los spala się o krok
Nie tak łatwo ból ugasić

W ogniu żyje milość i nienawiść
Ale nowe dni stare rany wciąż zadają
Zamiast gwiazd w oczach płonie strach

W ogniu zyje miłość I nienawiść
Czemu nowe dni-stare rany wciąż zadają
Czemu wciąż w oczach płonie strach

Zapalam świece gdy tam ludzie giną znów
Świadomi swoich win ,otarci już sensu słów
Które im rzucają w twarz
Kolejne dni chore dni
 

strega63   
sty 15 2016 Groza….
Komentarze (0)

Istoty nadprzyrodzone towarzyszyły kinu grozy przez niemal całą jegohistorię. Żadna postać z galerii horrorowych ikon nie może poszczycićsię taką długowiecznością i nieustannym powracaniem na ekran. Już w1896 r., a więc zaledwie rok po „oficjalnych” narodzinach X Muzy,”Wielki Mag” kina, Georgies Mellies w „Diabelskim zamku” zaprezentowałnadnaturalne kreatury wyskakujące z magicznego kotła. Swoje „duchy”miał także filmowy ekspresjonizm m.in. – „Zmęczona śmierć”(1921) FritzaLanga, „Furman śmierci” (1921) Victora Sjöströma, czy „Vampyr”(1932)Carla Th. Dreyera ( choć wokół tytułowego wampira skupia się fabuła, topełno w nim również widmowych cieni i postaci). Duchy pojawiają się teżw słynnym cyklu ekranizacji prozy Allana E. Poego dokonanych przezRogera Cormana, by wymienić tylko „Grobowiec Ligei” (1965), a także wwielu produkcjach wytwórni Hammer. Nawet w latach 70-tych, a więc wczasach rozkwitu krwawej odmiany horroru progresywnego, któregosymbolami stały się „Noc żywych trupów”(1968) George A. Romera oraz”Teksańska masakra piłą mechaniczną”(1974) Tobe Hoopera ich niebrakowało, czego znakomitym przykładem jest „Nie oglądaj sięteraz”(1973) Nicolasa Roega. Lata 80-te z kolei dowiodły, że poetykagore może całkiem udanie koegzystować z opowieściami o duchach.”Duch”(1982) Tobe Hoopera, czy seria „Dom”(1986-92) są tegonajwymowniejszymi przykładami. Jednak prawdziwy renesans horrorów znadprzyrodzonymi istotami w rolach głównych nastąpił pod koniec lat90-tych ubiegłego wieku za sprawą japońskiej „nowej fali horroru”zapoczątkowanej klasycznym już dziś „Krągiem” (1998) Hideo Nakaty..
HO, Publicystyka - Groza poza ekranem. Duchy br/ część 1HO, Publicystyka - Groza poza ekranem. Duchy br/ część 1HO, Publicystyka - Groza poza ekranem. Duchy br/ część 1HO, Publicystyka - Groza poza ekranem. Duchy br/ część 1
Prawdziwy strach nie może się więc obyć bez duchów. Ale czy siedząc wciemnej kinowej sali albo we wygodnym domowym fotelu i śledząc losyfilmowych bohaterów nękanych przez ponadnaturalne istoty zdajemy sobiesprawę, że gdy film dobiegnie końca, a my wyjdziemy z kina albowyłączymy telewizor – duchy nie odejdą. Te fikcyjne, stworzone wumysłach scenarzystów, ustąpią tylko pola duchom z realnego pozaekranowego świata…
 

strega63   
sty 15 2016 Mroczne wiersze….
Komentarze (0)

Cisza szeptów wiatru
Niewładnie okrywa me ciało
Próbuje je otulić ciepłem martwych ramion
Wpatruje się w moje oczy
Które nie umieją patrzeć
Są ślepe na życie i na uczucie
Jakich me serce doznaje

Szepty cichną w ciemnościach
Odchodzą niespełnione
Nie dały wystarczającej miłości
A ponadto zostaływyśmiane



Życie bywa koszmarem
w którym każdy z nas odgrywa główną rolę
w którym każdy wyraz pobrzmiewa strachem
w którym każdy gest
jest morderstwem
Błądzimy w krainie niepewności
nie wiedząc nawet, gdzie jesteśmy
każda droga jest dla nas dobra
lecz każdą drogę zacieramy za sobą
i gdy chcemy się cofnąć
nie mamy gdzie
Słońce świeci nad głową
lecz czasem to my z naszymi promieniami
wynosimy się nad słońce
nasze myśli
podburzają delikatne fundamenty życia
Gdy osiągniemy to, co chcieliśmy
nie odwrócimy się do tyłu by popatrzeć, co za nami
bo tego już nie będzie
Przeszłość to tylko niewyraźne wspomnienie
do którego nie możemy wrócić
Liczy się to, co przed nami
dlatego starajmy się czasem zbaczać z prostej drogi -
życie będzie rozmaite w zasadzki
ale przyszłość stanie się znacznie ciekawsza
Gdy już przeznaczenie wyniesie nas na szczyt
możemy nie spostrzec, że życia już nie ma
Wtedy księżyc będzie podobny do słońca
w naszych oczach
a chmury deszczu obłokami niepamięci
Życie to tylko marsz w nieznane
który ciągle trwa
jednak nigdy nie wiadomo, kiedy się skończy
Darmowy hosting zdjęć
życie jest jak świeca na wietrze
tak ulotne….
jeden podmuch wiatru i…
wszystko może runąć jak
domek z kart…

boisz się śmierci
dlaczego
przecież TAM nie ma
bólu , cierpienia i łez
a jednak, gdy zegar wybija twą ostatnią godzinę
nie chcesz odejść….
chcesz zostać TU….
gdzie śniłeś, cierpiałeś, kochałeś , marzyłeś…
tu gdzie jest Twój świat….
tak bezpieczny
tak dobrze Ci znany….
śmierć , Pani która
kiedyś wyciągnie do Ciebie
rękę i powie:
„chodź!”

okryje Cię swą czarną szatą i zabierze do przedziwnego
świata….

wiec popatrz na księżyc , bo możesz widzieć go poraz ostatni


Autorem wszystkich wierszy jest KSIAZE(moja generacja)

strega63   
sty 15 2016 Czarownica Sydonia
Komentarze (0)

Pochodziła z potężnego i bogatego pomorskiego rodu Borków. Losobdarzył ją niezwykłą urodą i mądrością. Była wykształcona ibłyskotliwa. Nic więc dziwnego, że Sydonia von Bork przebierała wzalotnikach, jak w ulęgałkach.

Książęca wybranka

Ojciec wysłał ją na dwór Gryfitów. Tam zakochał się w niej książęErnest Ludwik. Przystojny i wykształcony. Chciał się żenić, alejego rodzina protestowała, bo Sydonia nie była księżniczką.
Mijały lata. Ernest był wciąż zakochany, ale… ślub odkładał.Wreszcie, gdy Sydonia miała koło trzydziestki, Ernestnieoczekiwanie poślubił córkę księcia brunszwickiego. Może sądził,że Sydonia pogodzi się z losem? A może liczył, że zostanie jegokochanką? Ale urażona Sydonia opuściła dwór i głośno przeklęła całyród Gryfitów.

Bez powołania

Na domiar złego zmarł jej ojciec. Stryj Sydonii oraz jej bratpozbawili ją spadku. Wytoczyła im proces, ale przegrała.
Nie pogodziła się z losem. Przez niemal 40 lat próbowała dochodzićsprawiedliwości. Tułała się po całym Pomorzu, mieszkała u obcych. Wkońcu jeden z książąt pomorskich wyraził zgodę, by wstąpiła doklasztoru w Marianowie.
Ponieważ była najstarszą mieszkanką klasztoru i pochodziła zpotężnego i bogatego rodu, została zastępczynią przełożonej.
Ale nie czuła powołania do życia zakonnego. Mniszki skarżyły się,że zatruwa im życie. Opat w licznych pismach nazywał ją „diabłemklasztornym, niespokojnym człowiekiem i wężem”.
A tymczasem na Gryfitów sypały się nieszczęścia. Umieraliprzedwcześnie, nie zostawiając po sobie męskiego potomstwa.Pierwszy zmarł niewierny Ernest Ludwik (w 1592 r.). Zaczęto szukaćwinnego. I znaleziono Sydonię.

Darmowy hosting zdjęć
Mniszki sypią

Klasztor w MarianowieW 1612 roku zostałaoskarżona o czary. Obciążały ją zeznania trzech mniszek, którestwierdziły, że Sydonia miała konszachty z miejscową czarownicą. Tęschwytano dopiero w 1619 r. Na torturach wyznała, że razem zSydonią sprowadziły diabła do Marianowa. I że Sydonia przydiabelskiej pomocy uśmierciła klasztornego furtiana. Sydonięwsadzono do więzienia.

Sąd nad czarownicą

Proces rozpoczął się 21 października 1619 r. Sydonii przedstawiono74 zarzuty. Od błahych, jak dokuczanie mieszkańcom Marianowa, przezpoważniejsze (czary) do najcięższych – spowodowanie śmierci kilkuosób. Oskarżoną ją także o zamiar zniszczenia rodu Gryfitów, copodpadało pod zarzut zdrady.
Po wygaśnięciu dynastii Gryfitów władzę nad Pomorzem miała bowiemprzejąć dynastia Brandenburczyków (Hohenzollernowie).
Obrońca Sydonii przedstawił 132 dowody, których sędzia nieuwzględnił. Może ich nie dosłyszał, był bowiem… kompletniegłuchy.
W lipcu 1620 r. oskarżoną wzięto na tortury. Przetrzymała tzw. butyhiszpańskie: na nogę włożono jej żelazny trzewik i wsunięto wognisko. Na nic zdało się krzesło Hackera z żelaznymi kolcami,podgrzewane od dołu. Sydonia nie uległa ramie do druzgotania nógani obcęgom do szarpania ciała.

Spała z diabłami

Ale miała już swoje lata – siedemdziesiąt cztery! – i w końcuzłamała się. Przyznała się do otrucia jednego z książąt, rzuceniaklątwy bezpłodności na żony Gryfitów i do obcowania z całymzastępem diabłów.
Jako szlachcianka została skazana na ścięcie. Podobno w noc przedegzekucją zjawił się u niej książę Franciszek I, błagając o zdjęcieklątwy. Odmówiła.
Nazajutrz ścięto ją, ciało spalono na stosie, a prochy wrzucono doOdry.
Ale jej klątwa dalej ciążyła nad Gryfitami. Franciszek I zmarł trzymiesiące później. A po siedemnastu latach zszedł ostatni książęszczeciński, Bogusław XIV. I nie zostawił potomka, więc dynastiawygasła…

strega63