Archiwum styczeń 2016, strona 38


sty 09 2016 Czy jesteś jędzą?
Komentarze (0)

Każda z nas - ukochana żona, wspaniała dziewczyna, platoniczna sympatia - ma w sobie potwora, którego widać na co dzień. W komentarzach, przytykach, wymówkach…


I nawet te z nas, które z natury są mniej kobiece, czyli mają nie tylko bardziej płaskie klatki i większy apetyt na seks, ale i bardziej racjonalne, męskie podejście do życia, zwykle padają prędzej czy później w pułapkę wewnętrznej jędzy. W wersji optymistycznej czujemy potem wyrzuty sumienia i gryziemy się w wielki jęzor; w tej smutniejszej obstajemy przy swoich dąsach wierząc w święte prawa świętej krowy płci żeńskiej.
Jeśli wciąż nie wierzysz, że masz w sobie jędzę to zastanów się, czy nigdy nie zdarza ci się:
Suszyć mu głowy po raz setny o śmieci, zakupy czy urodziny; choć rozsądek wskazuje, że suszenie nie działa. Wytykać mu najbardziej kompromitujące pomyłki i nawyki w towarzystwie znajomych. Zawsze serwować „a nie mówiłam”, gdy sytuacja pozwala. Drążyć jeden grzech latami, nawet, jeśli problem został oficjalnie zamknięty. Pastwić się nad jego męskością - zamiłowaniu do piwa, ukradkowym spojrzeniom na biusty, dumą nieomylnego kierowcy, okresowym brakiem sztywności, itd. Dawać mu nagminnie do zrozumienia, że za mało zarabia. Grać obrażonej, aby uzyskać swoje; udawać, że śpisz, gdy on chce się kochać; robić świadomie na złość…
No właśnie, to wszystko atrybuty kobiecej jędzy, która papla zanim pomyśli i rani osobę najukochańszą z tak błahych powodów jak PMS czy oczko w pończosze. Czy można nie być jędzą?
strega63   
sty 09 2016 Strach...
Komentarze (0)

Zdaje ci się, że szaleńczy łomot twojego serca odbija się echem od kamiennych ścian, wypełniając całą salę. Skurczony w kącie wplatasz palce we włosy. Z całych sił zaciskasz pięści, aby powstrzymać ich drżenie wyrywając sobie przy tym pojedyncze kosmyki. Ból brutalnie, ale skutecznie przywraca świadomość, która usilnie próbuje cię opuścić. Czujesz, jak krople potu na całym ciele łączą się w strużki, kapią z podbródka, powodują, że ubranie nieprzyjemnie przylega do ciała. Z coraz większym trudem łapiesz oddech, coraz bardziej charczący i nieregularny. Zmysły wyostrzają się do granic wytrzymałości. Każdy szmer, najmniejszy szelest czy ruch powietrza powoduje niemal fizyczny ból. Czujesz, jak w oczekiwaniu napina się w tobie każdy pojedynczy mięsień.
    Twój umysł wyławia ledwo dostrzegalne, niesprecyzowane wrażenie, a ty odruchowo zamierasz w bezruchu. Na ułamek sekundy czas zwalnia, dłuży się w nieskończoność... Mija chwila i czujesz delikatną falę ulgi, która spływa wraz z kolejnymi strugami zimnego potu oraz czegoś jeszcze - obraz przed twoimi oczami rozmywa się, a po twarzy ciekną łzy. Twoje serce, chociaż wcześniej wydawałoby się to niemożliwe, wali teraz jeszcze szybciej.
    Nagle delikatny, zimny powiew wdziera się do sali. Możesz przysiąc, że czujesz na karku lodowaty, bezcielesny dotyk. Granica tego, co jesteś w stanie znieść, została właśnie przekroczona. Umysł przestaje funkcjonować, spadając z krawędzi w bezdenną, mroczną przepaść. Władzę nad ciałem przejmuje instynkt. Błyskawicznie zrywasz się z posadzki. Nogi, wiedzione jakby niezależnymi od siebie świadomościami, plączą się przemieszczając cię jednak jakimś cudem do przodu. Z trudem doskakujesz do drzwi i szarpiesz z całej siły. Łapczywie chwytasz chłodne, wieczorne powietrze. Kłujący ból momentalnie przebija twoje płuca. Zeskakując ze schodów zataczasz się, całą świadomość skupiając na tym, żeby utrzymać się na nogach. Czujesz jednak jak uginają się bezwładnie, nie wytrzymując obciążenia. Kiedy ziemia nagle się obraca, czujesz tylko falę bólu i zapach świeżej ziemi. Targnięty nagłym impulsem zmuszasz ciało do nadludzkiego wysiłku. W ułamku sekundy podnosisz się i w szaleńczym biegu ruszasz przed siebie. Obraz rozmazuje się i kołysze coraz bardziej. Tępy ból nogi poprzedza kolejny upadek, przetaczasz się przez coś twardego. Nie zwracasz na to uwagi, ruszasz dalej. Każdy kolejny krok zaostrza pulsujący ból. Nagle słyszysz krzyk, przeraźliwy, przeszywający. Dociera do ciebie, że to twój własny. Złapanie oddechu graniczy już z cudem. Kolejna, wszechogarniająca fala bólu zdaje się pochodzić z każdego, najmniejszego nawet kawałka ciała, każdego nerwu, pojedynczej komórki. Przemęczone zmysły przestają reagować. Obraz zaczyna wirować, zasnuwa się czernią, po czym powoli całkowicie znika. Ból mija. Dźwięki cichną. Nastaje spokój. Niezmącony. Pierwotny.
 Nevermore


strega63   
sty 09 2016 Zaczarowany świat...
Komentarze (0)

strega63   
sty 09 2016 Bestia...
Komentarze (0)

Wewnątrz otchłani kryje się Miejsce, Które Nie Widziało Boga; kwitną w nim Kwiaty Zła, a najmroczniejsze fantasmagorie znajdują ujście - ziemię, która wyda doskonały plon cierpienia. Właśnie tam - w tętniącym sercu nieogarniętego, całkowitego zmierzchu - rodzi się potwór. Syn Lilith i Behemota. Brat Fatum. Bestia obarczona brzemieniem ciemności. Jej narodzinom towarzyszy piekielny, dantejski ryk, kojarzący się z perfidnie zniekształconym chórem archanielskich trąb. Na plugawym, odrażającym obliczu Bestii maluje się zepsucie, chaos, spleen. Minotaur Nocy staje się szatańskim nasieniem. Wije się niczym wąż, rozcapierzając szpony stworzone do szarpania, zadawania bólu. Nadszedł jej czas.

Skowycząc, Bestia podnosi się na zrogowaciałe kolana; jej zawodzenie sunie po rozlazłej pajęczynie bólu niczym łódź pełna potępionych dusz, jest słyszalne w odmętach Styksu, w czeluściach Hadesu. Odbija się od pękających skał, niemych obserwatorów nadchodzącego Zła i powraca ze zdwojoną mocą nienawiści.

Bestia stoi i sapie. Nie jest jeszcze dostatecznie silna; słaba niczym niemowlę potrzebuje pokarmu - pożywki wyrabianej z mieszaniny ludzkich uczuć i czynów. Na razie jest niemal tak bezbronna, jak mysz w szponach jastrzębia, mucha w pajęczej sieci, jest ślepa jak pisklę w orlim gnieździe i uległa niczym niewolnik skuty kajdanami na olbrzymiej galerze. Zniewolona absolutnym złem swojej istoty powoli stąpa w kierunku słońca. Jest głodna.





Nagle Bestia zatacza się, przewraca, przestaje oddychać. Czuje palący ból, rozdzierający jej cielsko w okolicach lewej piersi. Dostaje drgawek; skurcze rzucają nią tak, jak spienione oceaniczne tsunami miotają zagubionymi okrętami. Metalowa obręcz obejmuje swymi pewnymi dłońmi jej szyję.
Czyżby czysty jak łza, jak lodowa tafla podmuch miłości był w stanie oprzeć się Bestii?
Metalowa obręcz pęka, drgawki ustają, oddech powraca. Bestia podnosi się i ryczy w geście tryumfu. Jest teraz wszystkim: alfą i omegą, skazańcem i katem, myśliwym i zwierzyną, początkiem i końcem.


Bestia podnosi z ziemi zeschniętą ludzką czaszkę i miażdży ją swymi potężnymi łapskami, zamieniając w suchy proch. Wysoko w górze czarny, złowieszczy obłok powiększa się, zasnuwając wszystko wszechobecnym cieniem. Alfa i Omega. Początek i koniec.
Daleko - za ostatnim uśmiechem milczącego księżyca, gdzie niebo spotyka się z ziemią całując góry, które nie mają szczytu, gdzie ostatni jastrząb zrywa się do lotu - przychodzi na świat Rycerz. Nie patrząc za siebie przypasuje srebrny miecz, zatrzaskuje przyłbicę i przecinając wiatr, podobny do strzały wysłanej w niebo, bieży na spotkanie Zła. Polegnie ugodzony czarnym ostrzem lub zwycięży i odjedzie w blasku gwiazd...


Czerń nocy, pustka, spokój. Szelest w oddali ciągle narasta. To on nadjeżdża w przepięknym blasku. Pan Światła na swoim złotym rumaku. Największy spośród wojowników wszystkich światów - Rycerz Ludzkiego Sumienia. Staje przed obliczem Bestii, by zniszczyć swego odwiecznego wroga...
Stal przecina mroku istnienie. Srebrzyste ostrze Rycerza dosięga upadłej Bestii; Piekielny Dziedzic nie ma już władzy, zamienia się w pył. Rycerz odjeżdża ku zachodowi Jedynego Słońca, wraz z nim znika złoty blask. Miejsce, Które Nie Widziało Boga znów jest opuszczone...

 



W głębi - za korytarzem rozświetlonym iskrą złocistego słońca, za błękitem dryfującym na morzu pragnień i ogrodem różanych snów, w miejscu, w którym wygasa blask, wypalony przez fale zcieniowanych refleksów szarości, rodzi się kolejna Bestia...
Na złotym rumaku pędzi już ku niej kolejny Rycerz Ludzkiego Sumienia, Pan Światła, ze srebrnym mieczem przypasanym u boku, by ugodzony czarnym ostrzem polec lub zwyciężyć i odjechać w blasku gwiazd...



strega63   
sty 09 2016 Piękno czarownic...
Komentarze (0)

"...czarownice mają oczy
z cienkiego zielonego szkła
czarownice mają włosy
z gniazda złotego pająka
nitkami gwiazd
zwisające w noc
o świcie
sfruwają na dół włosy
do nóg traw
zamyślonych nad snem ziemi

                                        czarownice palcami ze srebra
                                        aby świeciły
                                        dotykają nabrzmiałych ust
                                        od ust
                                        przesyłają pocałunki topielcom
czarownice chwieją
smukłymi nogami
oparte
o leniwy bok wzgórza
przechylone na liściu
w wodzie
przeglądają zachwycone twarze 

                                  czarownice wszystkowiedzące.


strega63