Archiwum 09 stycznia 2016


sty 09 2016 Być kobietą...
Komentarze (0)

Być kobietą, być kobietą marzę jeszcze będąc dzieckiem, bo kobiety są podstępne i zdradzieckie być kobietą... ta tęsknota się niekiedy budzi we mnie.

 

Pamiętam te słowa piosenki Alicji Majewskiej z dzieciństwa. Kiedy dziś słucham tego utworu zadaję sobie pytanie: Czym jest kobiecość we współczesnym świecie?
Zewsząd jesteśmy bombardowani obrazami piękna kobiecego ciała pojawiającymi się na bilbordach, w spotach reklamowych, w prasie – gdziekolwiek się nie ruszymy. Mało tego: w autobusach, tramwajach czy na ulicy słyszymy głosy kobiet, które z przyjściem wiosny przechodzą na diety cud lub okupują kluby fitness wierząc, że pomoże im to osiągnąć idealną reklamową sylwetkę i poczuć się naprawdę kobieco.
Ale czy tylko piękne ciało – obarczone ogromem wyrzeczeń – jest dla nas wyznacznikiem kobiecości?
Zastanawia mnie często dlaczego my – kobiety – nie chcemy pozwolić sobie na bycie wyjątkowymi w codziennym życiu. Nie podążać za stereotypowym myśleniem i wizją mediów, ale poszukiwać wartości w sobie, odkrywać to, co dla nas najważniejsze, co czyni nas bogatszymi, bardziej pewnymi siebie. Sądzę, że ta droga pozwala nam tworzyć naszą kobiecość.
Idealnym przykładem jest tutaj postać biblijnej królowej Estery. Poprzez swoją postawę i silną wiarę pokazuje nam ona, że czułość i ciepło kobiecego serca potrafi stopić nawet najtwardsze lody. Jej postać ukazuje, że drogą do odkrycia kobiecości jest dążenie do jak najlepszego poznania samej siebie, do wejrzenia w głąb naszego osobistego wewnętrznego królestwa wartości, norm i zasad. Ich celem jest budowanie nas samych i kreowanie naszej godności. Ona będzie stanowić naszą broń, która pozwoli nam walczyć o swoje terytorium i wybierać te wartości ze świata, które będą nas wzbogacać i rozwijać a odrzucać te, które ranią i niszczą.
Kobiety przepełnione czułością i wewnętrznym poczuciem odpowiedzialności i troski o innych często nie potrafią stawiać ludziom jasnych granic ich osobistego terytorium, narażając się przez to niejednokrotnie na zranienia. Często także w obawie przed samotnością dajemy się zmanipulować łamiąc granice naszych przekonań i wartości na rzecz innych. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że burząc w pozornie altruistycznych zamiarach swoje granice tak naprawdę ranimy nie tylko siebie, ale i innych. Ponieważ kiedy my gubimy poczucie godności na rzecz kogoś, naturalnym mechanizmem psychologicznym jest poszukiwanie osoby słabszej od nas samych, którą i my będziemy potrafiły sobie podporządkować. Co prawda dowartościowuje to nas ale tylko w pozorny sposób.
Dlatego uważam, że każda z nas powinna dążyć do jak najlepszego poznania siebie każdego dnia, do odkrywania swojego kobiecego wewnętrznego piękna, do odkrywania i budowania swojego królestwa. Dzięki temu łatwiej nam będzie stawiać czoła codziennym wyzwaniom takim jak lęki, ból, zazdrość, nienawiść. Otworzy nas to na pomoc i zachęcanie innych ludzi do odkrywania siebie i wspieranie ich w tym dążeniu.
Kobiecość, moim skromnym zdaniem, jest skarbem, który rodzi się z akceptacji i pokochania samej siebie. Pogłębiajmy więc wiedzę o samych sobie, odkrywajmy w sobie królowe codzienności, aby nasze życie było darem i radością nie tylko dla nas samych, ale także dla innych. Nie pozwalajmy, aby nasza kobiecość została zdominowana przez dążenie do osiągnięcia nierealnych ideałów.
Skaldowie śpiewali wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał. Kobiety! Zacznijmy więc tę wiosnę od pokochania samych siebie i budowania własnego królestwa, aby nasze piękno emanowała nie tylko na zewnątrz ale i z naszego wnętrza.
strega63   
sty 09 2016 Wichura za oknem...
Komentarze (0)

Wiatr pędził liście po trawniku.Chmury przelatywały po niebie z nienaturalną prędkością,
a drzewa kołysały się,jakby chciały z przestrachu uwolnić się od korzeni.Wichura trwała
wyjąc w szczelinach drzwi,atakując kominy i rycząc głucho w przestworzach kominków.
Najbardziej niepokojące jednak były drzewa....Nie z powodu ich bezustannego pochylania sie i falowania,ale z powodu niesamowitych kształtów pojawiających się wśród bezlistnych gałęzi.
Każde drzewo wydawało się gęsto otoczone czarownicami,złośliwymi karłami i niemożliwymi
do opisania demonami.Ich splatajace sie gałązki tworzyły pootwierane usta,a oczami były nieliczne drżące listki,nie strącone jeszcze przez wiatr.
Niedaleko rósł dąb....
W jego najwyższych gałęziach szalał potwór....
Skomplikowany uklad rozwidleń i odgałęzień formował zwierze w ksztalcie olbrzymiego dzika,
z czterema krzywymi kłami i maleńkim,złośliwym oczkiem,które w rzeczywistości było kałużą...Kiedy wiatr sie wzmagał,oko migało,a bestia jeźyła garbaty grzbiet...
Bestia trwala w miejscu,pochłaniając całą moją uwage...
Jedynym marzeniem w tym momencie ,było móc oderwac od niej wzrok...

******ŚWIAT MA SWÓJ ZEWNETRZNY KSZTALT I ZARAZEM WEWNĘTRZNY...
MUSISZ TYLKO SZUKAC RZECZY,KTÓRYCH W DANYM MIEJSCU NIE MA,
ZAMIAST RZECZY,KTÓRE TAM SĄ...******





strega63   
sty 09 2016 Historia Emily Rose...Wierzyc,czy nie?
Komentarze (0)

"Nie wiem"...to najczestsza odpowiedz na pytanie,czy wierzysz.Nie zależnie od tego,czy pytamy o wiare w Boga,anioły,szatana,demony czy duchy.Sa ludzie,którzy wierza bezpodstawnie.Sa tacy,którzy musza zobaczyc,aby uwierzyć..Do tej małej refleksji przyczynił sie film pt."Egzorcyzmy Emily Rose".

Jest to film bardziej psychologiczny i grający na naszej wierze.
Jeśli do tej pory ktoś nie obejrzał tego filmu, wybierając się nań do kina, musi odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie - jak silna jest twoja wiara/niewiara? Czy dopuszczasz do siebie wytłumaczenia nieracjonalne, czy docierają do ciebie tylko argumenty naukowe? Należy także pamiętać, że historia przedstawiona w filmie - jest prawdziwa.
Emily Rose to dziewiętnastoletnia dziewczyna, katoliczka, która wyjeżdza do wielkiego miasta, by spełnić swoje marzenia o studiach i pracy z dziećmi. Coś jednak staje na drodze jej marzeniom. Coś, co stanie się jej przekleństwem a zarazem zbawieniem.
Domyślam się, że autorzy, robiąc film tego typu, stawiali się między młotem a kowadłem - z jednej strony Kościół, z drugiej strony Nauka. To czuć. Film stara się być wyważony i tak naprawdę niczego nie pokazuje. Ponadto, po stronie domowej filmu, można by założyć, że autorzy stawiają nam pytanie, na które mamy sobie odpowiedzieć - czy Emily Rose była chora czy opętana? W trackie filmu jednak, pojawia się kolejne pytanie - chora czy święta?
Zdaniem kluczowym filmu, staje się - Demons exist, whether you believe - or not. Można je oczywiście odwrócić i stwierdzić, że demony nie istnieją, czy w to wierzysz czy nie. Jako praktykująca katoliczka, Emily może wiedzieć kim jest Belial, może znać podstawy aramejskiego, lecz czy to tłumaczy jej zachowanie? Czy to tłumaczy jako kto się przedstawia? Czy to tłumaczy skąd wie o Legionach?
Wg mnie nie. Doświadczyłam w życiu wielu rzeczy, także tych, które trudno wyjaśnić. Dlatego jestem gotowa  skłonić się w stronę podejrzenia o opętaniu.
Sam film bardzo mi się spodobał. Trafi jednak tylko do pewnej grupy odbiorców, którzy lubią zadawać sobie pytania. Jeśli szukasz szybkiej rozrywki z masą efektów - nie jest to film dla Ciebie.
strega63   
sty 09 2016 Po drugiej stronie lustra...
Komentarze (0)

Wnetrze lustra stanowi królestwo demonów,przedsionek samego Piekła.
Mozna w nim ujrzec ciemność,widzieć niewyobrażalne istoty..ludzi o głowach wielkich niczym maski karnawałowe,potwornie zgarbione stwory,psy,które mówia.
To Czyściec...Kraina,w której każdy przybiera swoją właściwą postać.W krainie po drugiej stronie lustra,w swiecie odbić,jest życie po smierci i zycie przed smiercia...
Tam każdy człowiek odradza sie w postaci,na jaką zasłużył w swym poprzednim życiu...


Legenda mowi,że Szatan został zrzucony z niebios przez Archanioła Michała.Upadł i roztrzaskał się,a fragmenty jego ciała zasłały całą ziemię.Ale...ułamek sekundy przedtem,nim uderzył o ziemie-jego obraz na moment odbił się w wodach rzeki i ten obraz w rzece stał się duchem Szatana,choc nie ma on ciała w świecie materialnym.Szatan został więc uwięziony w świecie odbic,po drugiej stronie szkła,wewnątrz luster,w rzekach,jeziorach.W ten sposób może nawiedzać (w ograniczony sposób)dusze naiwnych ludzi gotowych udzielic mu schronienia.


Pewien bogacz mowi Rabinowi,że nie widzi zadnego sensu w dawaniu datków dla biednych.
Zatem Rabin podprowadza go do okna i każe mu spojrzeć na targ w dole.
-Co widzisz?-pyta,a bogacz odpowiada
-Oczywiście ludzi...
Potem Rabin stawia przed nim lustro i ponownie pyta
_Co teraz widzisz?
-Siebie-mówi zdumiony bogacz
A wtedy Rabin usmiecha sie....
-Okno i lustro,dwa kawałki szkła i tyle.Zadziwiajace jednak,jak odrobina srebra
może sprawic,że człowiek nie jest w stanie dostrzec już innych za szkłem,lecz tylko siebie...


strega63   
sty 09 2016 Bardzo lubię,gdy pada deszcz...
Komentarze (0)

Od dwóch dni pada deszcz...Opowiada swoje historie, słyszę ten szept, czuję deszcz na mojej głowie, na moich policzkach i dłoniach...Szaro, buro i mokro, i pada, i pada, wieje wiatr, i można płakać, bo w deszczu  nikt tego nie zauważy...Niech pada, ja mam czas, poczekam jeszcze i nauczę się przechodzić między kroplami, kiedy przyjdą następne deszczowe i płaczliwe dni...

 

strega63