Najnowsze wpisy, strona 50


sty 07 2016 Elżbieta Batory.
Komentarze (0)

Zwana Krwawą Hrabiną z Cachtic węgierska księżna jest jedną z najmroczniejszych postaci w historii Węgier i Słowacji


                                             

Elżbieta należała do jednego z najpotężniejszych i najbogatszych rodów Siedmiogrodu, tego samego z którego wywodził się król Polski Stefan Batory. Ród Batorych …. Takie praktyki były częste w ówczesnych czasach, powodowały one jednak u członków rodziny wiele wrodzonych chorób genetycznych o podłożu psychicznym.  

Od najmłodszych lat u Elżbiety obserwowano skłonności do niekontrolowanych wybuchów gniewu, które połączone z licznymi egzekucjami i okrucieństwami jakie w ciągu swego życia obserwowała mogły mieć wpływ na jej późniejsze skłonności. Elżbieta słynęła też z ogromnego okrucieństwa wobec swojej służby.

Ogromne znaczenie w podtrzymywaniu i dopingowaniu sadystycznych skłonności hrabiny przypisuje się uważanej za czarownicę Dorothe Szantes. Elżbieta poznała ją w trakcie jednej z wizyt u swej ciotki Karli Batory która dając upust swoim homoseksualnym skłonnościom  regularnie urządzała w swej posiadłości wyuzdane orgie. Szantes zainteresowała Elżbietę praktykami okultystycznymi. 

Okrucieństwo i sadyzm hrabiny na dobre ujawniły się po śmierci jej męża Ferenca Nadasdy. Przypuszcza się iż małżonek Batory, który za życia towarzyszył jej w torturowaniu przyłapanych na nieposłuszeństwie służących zmarł w skutek otrucia przez swoją ukochaną.

Elżbieta zawsze była kobietą próżną, przebierała się kilkadziesiąt razy dziennie, wciąż liczyła swoje klejnoty i pielęgnowała, nietuzinkową ponoć urodę. Kiedy dostrzegła na swej twarzy pierwsze oznaki starości wpadła w furię. Rozwiązanie problemu podsunęła jej Anna Darvulia, znajoma czarownica która nauczyła hrabinę nowych technik torturowania. Kiedy pewnego razu, Elżbieta za drobne przewinienie uderzyła swoją służącą tak mocno, że krew prasnęła jej na twarz, hrabina zauważyła że w tym miejscu zniknęła szpecąca ją zmarszczka. Darvulia przekonała Elżbietę, iż według pradawnych mądrości krew ofiary pozwala przejąć jej fizyczne i duchowe cechy.
Od tego momentu na zamku w Cachticach rozpoczęła się makabryczna seria morderstw młodych dziewcząt. Pod pretekstem służby na zamku werbowano nastoletnie dziewice, które następnie torturowano i zabijano a hrabina zażywała kąpieli w ich krwi. W torturach pomagała był opiekunka Elżbiety Ilona Joo Anna Darvulia, Dorothy Szantes i karzeł Ficzko. Na zamku istniała cała sala przeznaczona do makabrycznych praktyk wyposażona w narzędzia tortur z najmroczniejszych koszmarów. 

Będący wielkim wydarzeniem proces Elżbiety odbył się 2 stycznia 1611 roku. Wdług świadków na zamku w … zamordowano ok. 60 ofiar, lista zamordowanych którą ponoć sporządziła sama hrabina mówiła o 650 bestialsko zabitych kobietach. 

Erzsi Majorowa została skazana na śmierć, Iloona Joo i Dorothea Szentes na wyrwanie wszystkich palców u rąk, a następnie wrzucenie żywcem do ognia. Ficzko natomiast został ścięty, pozbawiony krwi i spalony. Karą Elżbiety było dożywotnie więzienie w zamurowanej komnacie. 
Na miesiąc przed śmiercią hrabina podyktowała swój testament, w którym wszystko zostawiła swoim dzieciom. Zmarła 21 sierpnia 1614 r



strega63   
sty 07 2016 Duchy w Spoleto
Komentarze (0)
Dziwna substancja sącząca się ze ścian, przedmioty, które z niewyjaśnionych przyczyn ulegają samozapłonowi, pobrzękiwanie łańcuchów i... papież Jan Paweł II. Historia nawiedzonego domu w Spoleto do dziś budzi spore kontrowersje.
Ta historia zaczyna się jak klasyczny horror, tyle tylko, że nie jest hollywoodzką fikcją. Starsze małżeństwo, Gaestano i Sofia Bastianelli stają przed prawdziwą życiową szansą: pewien mężczyzna chętnie sprzedaje im dom przy ulicy Santo Chiodo w Spoleto, we Włoszech. Jest to prawdziwa okazja, bo poprzedni właściciel życzy sobie zaledwie stu dwudziestu euro za nieruchomość z pełnym wyposażeniem, co jest wyjątkowo atrakcyjną ceną. Państwo Bastianelli chętnie przystają na propozycję i wprowadzają się do nowego domu. Ich problemy zaczynają się już pierwszej nocy...
Niechciani lokatorzy
Początkowo dzieją się rzeczy dziwne, ale nie niemożliwe w starych domach: podłogi skrzypią, jakby uginały się pod czyimś ciężarem, słychać wycie mogące uchodzić za wiatr itp. Tej samej nocy dochodzi jednak do bardziej zastanawiającego incydentu. Choć Stefania przed położeniem się do łóżka sprawdziła, czy wszystko jest w porządku, w pewnym momencie w łazience odkręcił się kurek z gorącą wodą. Całe pomieszczenie było zaparowane, a woda wylewała się spod drzwi.
Ranek wcale nie rozwiał strachu państwa Bastianelli. Na ścianach pojawiła się bowiem dziwna substancja przypominająca pleśń. Poprzedniego dnia nalotu nie było.
Kolejne dni, tygodnie i miesiące przynosiły coraz to dziwniejsze zjawiska w domu przy ulicy Santo Chiodo. Ilość zielonej mazi na ścianach zwiększała się, do nocnych odgłosów dołączyły jęki i podzwanianie łańcuchów, ale najdziwniejszy ze wszystkiego był ogień. Bez żadnej racjonalnej przyczyny samozapłonowi uległa między innymi kosiarka do trawy lokatorów domu w Spoleto. W końcu, po trzech latach koszmaru, państwo Bastianelli zdecydowali się go przerwać.
Jaka jest prawda?
Po odpowiedzi Gaestano i Stefania w pierwszej kolejności udali się do historyka ze Spoleto. Ten poinformował ich, że dom przy ulicy Santo Chiodo został wybudowany w pobliżu zlikwidowanego cmentarza, co w klasycznych opowieściach o duchach zwykle wyjaśnia sprawę nawiedzeń. Tak proste wyjaśnienie nie sprawdza się jednak w przypadku domu w Spoleto. Podczas zglębiania historii budynku historyk natrafił bowiem na trop, który prowadzi wprost do... Watykanu. Okazało się, że w latach 70. ubiegłego wieku sam papież Jan Paweł II zainteresował się sprawą opętanej dziewczyny, na której odprawił rytuał egzorcyzmów. W przypadek zamieszani byli również naukowcy badający zjawiska paranormalne z Uniwersytetu w Perugii.
Jedynym ogniwem, którego nie ma w historii nawiedzonego domu w Spoleto jest jednak brak potwierdzenia z Watykanu, że egzorcyzmy odbyły się właśnie w domu kupionym przez rodzinę Bastianelli, choć wiadomo, że miały one miejsce w Spoleto. Tego fragmentu historii prawdopodobnie nigdy nie uda się potwierdzić.
Pomimo braku dowodów na dziwny spisek wokół domu w Spoleto państwo Bastinelli postanowili jednak wytoczyć proces poprzedniemu właścicielowi domu, który zataił przed nimi, że budynek posiada "ukryte wady" w postaci wrogo nastawionych duchów. Prawnik rodziny nie wyklucza, że rodzinie uda się wygrać sprawę. Ale czy kiedykolwiek poznają prawdę?




strega63   
sty 07 2016 Poczuj magię tych świąt...
Komentarze (0)

ŚWIETA TO NIEWĄTPLIWIE OKRES MAGICZNY.JEDNOCZESNIE NIESIE LUDZIOM WYBACZANIE I ZAPOMINANIE STARYCH PRZEWINIEŃ...JEST TO CZAS ZGODY,
SZCZĘŚCIA I MIŁOŚCI.JEST TO CZAS,KIEDY CAŁA RODZINA SIEDZI PRZY WSPÓLNYM
STOLE ,DZIELĄC SIĘ OPŁATKIEM I WSZYSCY SKŁADAJĄ SOBIE NAWZAJEM ŻYCZENIA.
WIGILIA WYWOŁUJE U NAS TAKŻE WIELE WSPOMNIEŃ SIĘGAJĄCYCH DZIECIŃSTWA I MŁODOŚCI,ORAZ SMUTKU PO TYCH,KTÓRZY JUŻ NA ZAWSZE ODESZLI.ALE I TAKŻE ROZJAŚNIONA JEST WIECZNIE PŁONĄCĄ W NASZYCH SERCACH NADZIEJĄ PEŁNEGO SZCZĘŚCIA.DLA DZIECI JEST TO Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ
NAJPIEKNIEJSZY WIECZÓR W ROKU,
W KTÓRYM ATMOSFERA BAŚNI URZECZYWISTNIA SIĘ NA TE KILKA GODZIN ,
GDZIE W BLASKU ŚWIATEŁEK CHOINKI ,DZIECI Z NIECIERPLIWOSCIĄ OCZEKUJA NA PIERWSZĄ GWIAZDKE I PREZENTY.A NAWET NAJSKROMNIEJSZY UPOMINEK POSIADA W TEN NIEPOWTARZALNY WIECZÓR ,WARTOŚĆ WYJĄTKOWĄ,STAJAC SIE SYMBOLEM ŁĄCZĄCEJ
LUDZI MIŁOŚCI I PRZYJAŻNI.

GDY WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA NASTANIE,
NIECHAJ GWIAZDKA POKOJU DROGĘ NAM WSZYSTKIM WSKAŻE.
ZAPOMNIJMY O UPRZEDZENIACH,
OTWÓRZMY SWE SERCA
I CIEPŁEM OTULMY NASZYCH BLISKICH,
ORAZ USMIECHNIJMY SIĘ DO SIEBIE.
MAGIA ŚWIĄT NIECHAJ ZJEDNA NAS WSZYSTKICH...

strega63   
sty 07 2016 Legenda o upadku Aniołów...
Komentarze (0)

Podczas rozkwitu rasy ludzkiej aniołom spodobały się kobiety, córy ludzi. Aniołowie zapragnęli tych kobiet i dyskutowali na temat zejścia na ziemię i pojęcia sobie żon, a do tego chcieli spłodzić sobie potomstwo. Dowódcą niebiańskiego zastępu był Szemihaza. Wszyscy związali się przysięga, że dopełnią to co zaczęło się w ich myślach. Ich wszystkich było dwustu, a to są imiona przywódców: Szemihaza, ich dowódca, Urakiba, Ramiel, Kokabiel, Tamiel, Ramiel, Daniel, Ezekiel, Barakiel, Asael, Armaros, Batriel, Ananiel, Zakiel, Samsiel, Sartael(...), Turiel, Jomiel, Araziel.

Każdy z nich pojął sobie jedną kobietę za żonę i swój czas spędzał razem z nimi. Księga Henocha wspomina, iż to aniołowie nauczyli ludzkie kobiety czarów i zaklęć i wszystkich sztuk z tym związanych. Z tych związków powstali giganci, a wysokość ich mierzyła trzy tysiące łokci. Przerażające potomstwo pożerało ludzi, a ci z kolei nie mogli dłużej utrzymywać tych strasznych stworów. Giganci zabijali wszystko co żywe, jak to mówi prorok, grzeszyli „przeciw ptakom, zwierzętom, gadom i rybom. Pożerali mięso jedni drugich i pili zeń krew. Wtedy ziemia poskarżyła się na nieprawych.”

Azazel, jeden z upadłych, według księgi nauczył ludzi wyrabiać miecze, sztylety, tarcze i zbroję. Również on nauczył obróbki metali przez co ludzie mogli się upiększać. Przez nowe umiejętności świat popadał w nieprawość.

Amezarak nauczał zaklinaczy i przycinaczy korzeni, a odklinana Armaros. Anioł Barakiel nauczał astrologów. W tych czasach wiele ludzi uczyło się od aniołów.
Archaniołowie zauważyli to, co wyprawia się na ziemi i donieśli o tym Najwyższemu. W obecnym kanonie ksiąg biblijnych nie ma zbyt dużego powodu na potop. Księga Henocha jakby uzupełnia tę kwestie dodając wątek upadku. Po zejściu aniołów świat zmienił się nie do poznania. Było na nim wiele zła. Ludzie grzeszyli, a wielcy giganci plamili ziemię krwią ludzką, Bóg nakazał aniołowi by nauczył syna Lamecha jak ma przeżyć potop. Na anioła Azazela spadła kara, która opisana jest tak:

Następnie Pan powiedział do Rafała: "Zwiąż Azazela za ręce i nogi i wrzuć go do ciemności. Otwórz pustynię, która jest w Dudael, i wrzuć go tam.
I rzuć na niego chropowate i ostre kamienie i przykryj go ciemnością. Niech tam przebywa na zawsze! Przykryj jego oblicze, żeby nie mógł widzieć światła
I żeby w wielki dzień sądu mógł być wrzucony do ognia.

Ziemia została na nowo odbudowana, a wszystkie tajemnice, które kiedykolwiek zostały objawione ludziom pogrążyły się w morzu. Pozostali aniołowie mieli dostać taką karę:

A do Michała Pan powiedział: "Idź, powiadom Semiazę i innych, którzy są z nim, którzy połączyli się z kobietami i ulegli z nimi zepsuciu z wszelką ich nieczystością.
Kiedy wszyscy ich synowie wzajemnie się pozabijają i kiedy ujrzą zniszczenie swych umiłowanych, zwiąż ich na siedemdziesiąt pokoleń pod wzgórzami ziemi aż do dni sądu i ich spełnienia, aż dopełni się sąd przeznaczony na całą wieczność.
W owych dniach zaprowadzą ich do otchłani ognia na męki i zostaną zamknięci w więzieniu na całą wieczność.
Wówczas [Szemihaza] zostanie spalony i unicestwiony wraz z nimi. Zostaną razem związani aż do końca wszystkich pokoleń.


W różnych religiach upadli aniołowie istnieją pod różnymi imionami począwszy od upadłych aniołów poprzez złe duchy i kończąc na demonach.


strega63   
sty 07 2016 Nowoczesny diabeł?
Komentarze (0)

Pamiętacie z dzieciństwa, jak babcia albo mama mówiły Wam: „Jak będziesz niedobry to nie pójdziesz do nieba. Trafisz do piekła, a tam wyszykują ci kocioł ze smołą, gdzie smażyć się będziesz na wieki!”?

Roztaczały przed nami wizję setek kotłów, w których każda grzeszna dusza, tkwiąc po uszy we wrzącej smole, trykana rozgrzanymi do czerwoności widami, wrzeszczy niemiłosiernie i cierpi karę za swoje niedobre uczynki. A pamiętacie może baśnie, legendy i opowiastki, w których diabeł w obłoku siarczanego dymu pojawiał się o północy, by zaoferować człowiekowi cyrograf do podpisania. Pakt, w myśl którego, w zamian za swą duszę, człowiek taki otrzymywał co chciał – dostatnie życie, piękną żonę, powodzenie w interesach, wieczną młodość, nieskończoną mądrość, czy co mu tam jeszcze do głowy przyszło. Historię o Panu Twardowskim też przecież chyba każdy zna...

A ja się tak zastanawiam... Co by było, gdyby diabli w dzisiejszych czasach praktykowali ten proceder? Oczywiście nie mieliby już szans pojawiając się w cuchnących siarką obłokach, spoceni, kudłaci, z merdającym, ostro zakończonym ogonem, koźlimi kopytami i parą buchającą z nozdrzy. Dzisiaj diabeł pojawiłby się zapewne w nienagannie skrojonym garniturze najlepszego sortu, z czarną, skórzaną aktówką w dłoni, z bladą twarzą, dyskretnym wąsikiem i malutką kozią bródką. Mówiłby cicho i powoli, dobitnie akcentując każde słowo. Z chłodną trzeźwą logiką przedstawiłby korzyści płynące z kontraktu podpisanego właśnie z nim.

Gdy próbuję to sobie odtworzyć w wyobraźni, dochodzę do wniosku, że w obecnych czasach piekło miałoby ogromny nabór dusz. Diamenty przeciw orzechom stawiam, że gdyby wysłać „łapaczy dusz”, piekielnych domokrążców, diabelskich przedstawicieli handlowych, dzień w dzień mieliby rekordowe obroty. Ludzie nie patrzyliby na to, co się z nimi w przyszłości, po ich śmierci stanie. W dobie powszechnie panującego konsumpcjonizmu zdecydowana większość bez chwili namysłu dziabnęłaby się w palec gęsim piórem (choć dzisiaj to może Parkerem ze złotą stalówką) i złożyła swój podpis na arkuszu przypieczętowującym umowę. W zamian za dobra doczesne, za którymi wszak ciągle gonią – niejeden sprzedałby duszę bez wahania. Za piękny dom, pokaźną sumę na koncie, wiecznie młody wygląd, powodzenie u płci przeciwnej... Tak wielu powiedziałoby po prostu &bdquozebyawaj pan ten papier”.

Dlaczego więc nie wyruszają czarci przedstawiciele na takie „łapanki”? Dlaczego nie słyszymy o ludziach, którym nagle znakomicie zaczyna się wieść zupełnie bez powodu, a pomimo upływu lat starość zdaje się ich nie tykać? Czy naprawdę piekło już takiej działalności nie prowadzi? A może...? Są dwie możliwości... Albo jednym z warunków podpisania cyrografu jest milczenie i zachowanie pozorów... albo... może... w piekle po prostu nie ma już miejsca?

Rafał Wieliczko



strega63