Archiwum styczeń 2016, strona 55


sty 06 2016 Mężczyżni,którzy nienawidzą kobiet......
Komentarze (0)

Większości z nas trudno to sobie wyobrazić, ale wokół nas żyje całkiem sporo mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. Choć są heteroseksualni, nie mają ochoty na budowanie związku. Na piękniejszą płeć patrzą przez pryzmat przykrych doświadczeń z dzieciństwa, które bardzo często mają ogromne znaczenie w ich dorosłym życiu. Psychologowie określili najczęstsze przyczyny tego typu problemów. Niestety, są nimi najczęściej najbliższe nam osoby - donosi "Intimate Medicine".

Ojciec tyran i bezsilna matka

Agresywny ojciec wyładowujący wszystkie swoje frustracje na słabszych, to sytuacja wyjątkowo destrukcyjna. W tym przypadku pokrzywdzona matka wszystkie swoje uczucia skupia na dziecku i to z nim dzieli się swoimi problemami. Pokazuje swoją słabość, gniew i rozczarowanie zachowaniem małżonka, przez co dziecko popada we frustrację. To właśnie wtedy musi wybierać, czy weźmie stronę krzywdzonej matki, czy silnego i stanowczego ojca.

Jeśli wybierze pierwszą drogę, wtedy nigdy nie poczuje się pewny siebie, a kobiety będą mu się kojarzyły z płcią gorszą, narażoną na zło, bezbronną. Jeśli zaakceptuje zachowanie ojca, wtedy najczęściej będzie oczekiwał, że jego własna partnerka będzie osobą uległą. W przeciwnym wypadku będzie się starał dominować za wszelką cenę, a to nie spodoba się chyba żadnej kobiecie.

Dominująca matka

Relacja między synem, a matką polega na bardzo silnym przywiązaniu. Kobieta dominuje swoje dziecko, przejmuje kontrolę nad każdym aspektem jego życia, rozwiązuje wszystkie jego problemy, ale równocześnie kontroluje. Uniemożliwia samodzielne podejmowanie decyzji i zmierzenie się z jakimikolwiek wyzwaniami. Taki układ sił również rzutuje na późniejszy związek. Mężczyzna automatycznie obawia się, że inna kobieta może go traktować w podobny sposób i szybko wyląduje pod jej pantoflem.

Wycofany ojciec


Sytuacja ta wiąże się ze zbyt silną pozycją matki. Kiedy ojciec, chcąc uniknąć kłopotów zupełnie podporządkowuje się jej woli, wtedy wysyła synowi sygnał, że najlepszym sposobem na problemy jest zignorowanie sytuacji. A konkretnie - przyjęcie wszystkich zasad narzucanych przez kobietę, nie dyskutowanie i karne wykonywanie wszelkich poleceń. Nic więc dziwnego, że w dorosłym życiu mężczyzna wychowywany w takim domu obawia się wizji, że sam stanie się w pewnym sensie niewolnikiem.

Nieczuła matka

Syndrom spowodowany niedostateczną bliskością z rodzicielką wiąże się z bardzo silnymi emocjami, które towarzyszą nam później przez całe życie. Kiedy nie zaznajemy tak błahych przejawów miłości, jak przytulanie czy głaskanie oraz kiedy nie możemy liczyć na dobre słowo i pochwały, wtedy w podświadomości zaczynamy odczuwać, że takie zachowania są zwyczajnie nie na miejscu. Kobiety postrzegamy jako wyrachowane i zimne istoty, którym jest wszystko jedno, jak sobie radzimy.



strega63   
sty 06 2016 Życie to podróż w nieznane.
Komentarze (0)

Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem: składającą się z wsiadania i wysiadania, naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami.

Rodząc się, wsiadamy do pociągu i znajdujemy tam osoby, z którymi myślimy być zawsze podczas naszej podróży: naszych rodziców. Niestety, prawda jest inna. Oni wysiadają na jakiejś stacji pozbawiając nas swojej czułości, przyjaźni i niezastąpionego towarzystwa. Jednak to nie przeszkadza, by wsiadły inne osoby, które staną się dla nas bardzo szczególne.
Przybywają nasi bracia, przyjaciele i cudowne miłości.
Wśród osób, które jadą tym pociągiem, będą takie, które robią sobie zwykłą przejażdżkę, takie, które wywołują w podróży tylko smutek... oraz takie, które krążąc po pociągu będą zawsze gotowe do pomocy potrzebującym.
Wielu wysiadając pozostawi ciągłą tęsknotę... inni przejdą tak niezauważenie, że nie zdamy sobie sprawy, że zwolnili miejsce.

Ciekawe jest, że niektórzy pasażerowie, którzy są przez nas najbardziej ukochani, zajmą miejsca w wagonach najbardziej oddalonych od naszego. Dlatego będziemy musieli przebyć drogę oddzielnie, bez nich. Oczywiście, nic nam nie przeszkadza, by w trakcie podróży porozglądać się - choć z trudnością - po naszym wagonie i dotrzeć do nich... Ale niestety, nie będziemy już mogli usiąść przy ich boku, ponieważ miejsce to będzie już zajęte przez inną osobę.
Nieważne; ta podróż właśnie tak wygląda: pełna wyzwań, marzeń, fantazji, oczekiwań i pożegnań... Ale nigdy powrotów.

A zatem, odbądźmy naszą podróż w możliwie najlepszy sposób. Próbujmy zawierać znajomości z każdym pasażerem szukając w każdym z nich ich najlepszych cech. Pamiętajmy, że zawsze w jakiejś chwili w podróży oni mogą bełkotać i prawdopodobnie będziemy musieli ich zrozumieć... Ponieważ nam również wiele razy będzie plątać się język i będzie ktoś, kto nas zrozumie.
Wielka tajemnica na końcu polega na tym, że nigdy nie będziemy wiedzieć na jakiej stacji wysiadamy, ani gdzie wysiądą nasi towarzysze, ani nawet ten, który zajmuje miejsce przy naszym boku.
Zastanawiam się, czy kiedy wysiądę z pociągu, poczuję nostalgię... Wierzę, że tak. Oddzielić się od niektórych przyjaciół, z którymi odbywałem podróż będzie bolesne. Pozwolić, by moje dzieci pozostały same, będzie bardzo smutne. Ale chwytam się nadziei, że kiedyś przybędę na stację główną i zobaczę jak przybywają z bagażem, którego nie posiadali przy wsiadaniu. Uszczęśliwi mnie myśl, że współpracowałem przy tym, by ich bagaż rósł i stawał się bardziej wartościowy.

Mój przyjacielu, sprawmy, by nasz pobyt w tym pociągu był spokojny i wart starań. Róbmy tak, by gdy nadejdzie chwila wysiadania, na naszym pustym miejscu pozostała tęsknota i miłe wspomnienia dla tych, co kontynuują podróż.



strega63   
sty 06 2016 Totalna,masowa kasacja!
Komentarze (0)

Portal Moja Generacja kończy działalność 5 listopada2012 roku.

Poznalam tam wielu wspaniałych ludzi,znalazlam przyjaciół i swoje miejsce na internecie.

Traktowałam to miejsce,jak swój drugi dom.

Kiedyś zastanawialam się,czy jeśli coś mi sie stanie,kto wszystkich poinformuje...

Myslałam nad różnymi wariantami...

Teraz ...własciciele MG za mnie zdecydowali...

Mam do nich wielki żal..

spędziłam na MG prawie 6 lat.

Najpierw załozylam tam bloga RENATA.

Potem założyłam bloga mojej malutkiej wtedy wnusi CLEO.

Po jakimś czasie zmienilam nick jej bloga na WIKUSIA.

Prowadzenie bloga RENATA trochę mnie przerosło..

Pisało do mnie bardzo duzo osób ze swoimi problemami.

Nie umiałam przejść obojetnie.

Chociaz w realu miałam swoje życie,swoje problemy,staralam sie pomóc kazdej osobie...

Za bardzo sie przejmowalam i skończyło sie to zawalem wiencowym.

Lekarze nie mogli uwierzyć,że majac tyle lat,dostalam zawalu wieńcowego...

Wrócilam ze szpitala,skasowałam bloga Renata...

Zajęlam sie swoimi problemami,swoim życiem.

Postanowiłam pisac swój internetowy pamietnik.

Tak powstal blog Vivien...

Blog,w którym opisywałam tylko swoje życie..

Długo go pisalam...

Gdy dotarłam we wpisach do drastycznych cześci mojego zycia...nie wytrzymałam...

Emocje wzięły góre...

Przeżywalam wszystko od nowa...

Z kazdym wpisem coraz bardziej nienawidzilam osób,które opisywałam..

Żeby to zakonczyć..znów skasowalam bloga...

Ucieklam w swiat fantastyki,magii i czarów...

W świat  parapsychologii.

To mi pomogło zapomnieć...

Teraz ten swiat przestanie juz istniec...

Zawdzieczam to włascicielom MG...

DZIEKUJĘ SERDECZNIE WSZYSTKIM,KTORZY ODWIEDZALI MOJE BLOGI..

KTÓRZY PAMIETALI O MNIE...O MOJEJ WNUCZCE...

DZIEKUJE WAM ZA WIRTUALNA PRZYJAŻN I ZROZUMIENIE...

ZA WPISY I KOMENTARZE...

Z większoscia z Was napewno spotkamy sie na innym portalu...

Niech dobre duchy nigdy Was nie opuszczaja...

strega63   
sty 06 2016 FUNERAL SONG
Komentarze (0)

nikt mi w bólu nie pomoże,
serca mego nie ogrzeje,
smętnych myśli nie rozwieje,
dłoni brak, co wstać pomoże..

pięknie marzyć już nie umiem,
nie potrafię pięknie pisać,
jedno tylko dziś rozumiem:
- padł ten strzał i czas już zdychać..

- celny, choć niezamierzony,
makabrycznie nieświadomy,
z dłoni, która mnie koiła -
- dziś mistrzowsko ustrzeliła..

moje diabły już wołają,
mroźne palce cisną serce,
oprzeć im się już nie mogę,
pokazano mi me miejsce..

lecz na stypę cię zapraszam,
nie chciej więcej nic ode mnie,
pij do bólu, tańcz, jak lubisz,
módl się za mnie...
i wzajemnie...

Autor: ash

strega63   
sty 06 2016 Zatrzymana w czasie...
Komentarze (0)

Brooke Greenberg
Brooke Greenberg w wieku 3 lat



Możliwość obserwowania, jak rosną twoje dzieci, jest jednym z dobrodziejstw wynikających z bycia rodzicem - a dla państwa Howarda i Melanie Greenbergów, mieszkających ze swoimi czterema córkami w Baltimore na wschodnim wybrzeżu USA, te doświadczenia i wspomnienia wydają się nie mieć końca.

Brooke jest trzecim dzieckiem państwa Greenbergów.

"Zawodzi, śmieje się, rozpoznaje swoją mamusię i tatusia i uwielbia łaskotki. Kocha swoje siostry", mówi Melanie.

Wszystko to brzmi tak zwyczajnie, jednak w przypadku Brooke te sprawy nigdy nie są do końca typowe - i dzieje się tak już od początku, kiedy Melanie była z nią w ciąży.

"Lekarze badali jej rozwój każdego miesiąca. W jednym miesiącu wszystko było ok, w następnym zatrzymywała się w rozwoju", mówi Melanie.

"Brooke była trochę mała, nie było to jednak nic nienormalnego", mówi jej tata, Howard. "Myślę, że nie mógłbyś być niczego pewnym do momentu gdy towarzyszyłeś przy narodzinach i zobaczyłeś Brooke".
 

Brooke Greenberg
Brooke Greenberg w wieku 12 lat, na zdjęciu z siostrą Carly (9 lat)



Przedwczesny poród

Melanie i Howard ujrzeli Brooke wcześniej niż się spodziewali. Urodziła się o miesiąc za wcześie i ważyła zaledwie ok 1,3 kilograma. Miała problem z biodrem - cierpiała na rzadkie schorzenie zwane centralnym zwichnięciem biodra.

"Jej biodra były przesunięte względem miejsca w którym powinny się znajdować. Były one wysunięte do przodu, przez co nogi znajdowały się w bardzo niewygodnej pozycji", powiedział doktor Lawrence Pakula, pediatra leczący Brooke.

Już na początku swojego życia Brooke musiała przejść operację, trzeba było założyć jej gorset i położyć ją na plecach, nogi zaś musiały wisieć w powietrzu. "Mieliśmy nadzieję, że to spowoduje lepsze funkcjonowanie jej organizmu", powiedział dr Pakula.

Wówczas jeszcze państwo Howard i Melanie mieli nadzieję, że ich dziecko będzie się rozwijało normalnie.

Jednak gdy Brooke miała już roczek, państwo Greenbergowie zaczęli się o nią coraz bardziej martwić. Teraz nie chodziło już o jej biodra, ale o to, że cały czas wyglądała tak jak gdyby skończyła dopiero 6 miesięcy. Gdy pozostałe córki państwa Greenbergów rosły i dojrzewały, Brooke wydawała się być zatrzymana w czasie.

"Ona nie rosła w sposób taki w jaki powinna. Pamiętam, gdy doktor mówił, że gdy Brooke osiągnie czwarty poziom rozwoju, będzie wyglądała tak jakby osiągnęła dopiero pierwszy. Mogliśmy z tym żyć, nie mieliśmy z tym żadnych problemów. Nie wiedzieliśmy tylko, co powinniśmy dalej robić z Brooke", mówi Howard.
 

Brooke Greenberg
Brooke Greenberg w wieku 16 lat, na zdjęciu z siostrą Carly (13 lat)



Szukając odpowiedzi

Była to droga, która w ciągu następnych kilku lat w poszukiwaniu odpowiedzi poprowadziła państwa Greenbergów od jednego specjalisty do następnego... i doprowadziła donikąd.

"Specjaliści stwierdzali tylko, że Brooke przeżyje. Potem poszliśmy do dietetyka, następnie do endokrynologa. Próbowaliśmy nawet zastosować hormon wzrostu", mówi Melanie.

Nie przyniosło to absolutnie żadnej zmiany. "Nasza córka nie przytyła ani grama ani też nawet o milimetr nie urosła. Wiedziałem, że gdzieś tutaj musi tkwić problem", mówi Howard.

Gdy spoglądasz na zdjęcia Brooke, wygląda ona tak, jakby w ogóle się nie zmieniła. Nawet jej matka ma czasami problem ze stwierdzeniem, ile lat ma Brooke na fotografii.

Około 8 lat temu, gdy ekipa programu telewizyjnego "Dateline" po raz pierwszy odwiedziła Brooke, wciąż była rozmiarów sześciomiesięcznego dziecka, ważyła zaledwie 5,9 kilograma, a jej wzrost wynosił około 76 centymetrów. Należy zaznaczyć, że Brooke miała wtedy osiem lat. Rodzina wciąż nie znalazła wytłumaczenia jej syndromu.

"W końcu zaczęły do nas dochodzić słuchy, że może ona ma jakiś 'syndrom X', który jest nieznanym schorzeniem. Był to pierwszy przypadek, gdy hormon wzrostu w ogóle nie działał tak jak spodziewał się tego lekarz i wydawało się, że Brooke rzeczywiście cierpi na jakiś 'syndrom X'", mówi Melanie.

Greenbergowie często jeździli do nieodległego Centrum Zdrowia Dziecka im Johna Hopkinsa, zawieźli nawet Brooke do nowojorskiego szpitala Mount Sanai, poszukując wskazówki mogącej naprowadzić ich na metodę wyleczenia ich córki.

"Nawet genetycy byli zakłopotani, ponieważ nie byli w stanie znaleźć żadnych odchyłów w jej chromosomach", powiedział doktor Pakula. Pediatra Greenbergów konsultował się ze specjalistami i szukał informacji w literaturze medycznej, niczego jednak nie znalazł.

"Nikt wcześniej nie miał do czynienia z przypadkiem podobnym do Brooke", powiedział doktor Pakula.
 

Brooke Greenberg
Brooke Greenberg przesypia swoje dwunaste urodziny w otoczeniu sióstr i mamy



Skomplikowane uwarunkowania medyczne

Niemożność urośnięcia nie była jedynym problemem. Wkrótce zaczęła miec również inne problemy zdrowotne. W ciągu pierwszych kilku lat życia Brooke była w stanie jeść. Później pojawiły się problemy z żołądkiem i trzeba było ją karmić przez kroplówkę. Miała też problemy z oddychaniem, przez co często musiała być hospitalizowana, doszło też u niej do wylewu.

"W takich momentach przygotowywaliśmy się już na jej śmierć, działo się tak wielokrotnie", mówi Howard.

"Gdy musisz iść do domu pogrzebowego żeby wybrać trumnę albo do sklepu po ostatnią wyprawkę... fizycznie i mentalnie przypomina to jazdę rollercoasterem", mówi Melanie.

Brooke zawsze jednak wychodziła z opresji obronną ręką.

Dziś Brooke, mimo iż ma już 16 lat, wciąż jest rozmiarów sześciomiesięcznego dziecka. Stan jej zdrowia wciąż pozostaje niepewny. Zimą 2005 roku, gdy miała 12 lat, przez większość czasu była chora i miała problemy z oddychaniem, później była hospitalizowana. Obecnie w opiece nad córką Greenbergom pomaga pielęgniarka.

Greenbergowie próbują żyć na tyle normalnie, na ile jest to możliwe.

Brooke uczęszcza do szkoły dla dzieci specjalnej troski, nawet pomimo faktu, iż zdolnościami umysłowymi dorównuje sześciomiesięcznemu dziecku.

Brooke nie potrafi chodzić ani mówić, przemieszcza się jednak po domu na czworakach. Daje również znać, o co jej chodzi.

"Jest bardzo świadoma. Jest jedną z dziewczyn należących do naszej rodziny. Trochę się różni od reszty, ale mimo to to wciąż Brooke. Jest na swój sposób małą osobą", mówi Melanie.

Potrafi się również zorientować, kiedy nie jest w centrum uwagi. Trzy lata od narodzin Brooke Greenbergowie postanowili, że chcą mieć jeszcze jedno dziecko. Melanie cały czas znajdowała się pod czujnym okiem lekarzy i po ciąży przebiegającej bez komplikacji urodziła zdrową córeczkę. Wszyscy byli szczęśliwi - no, może za wyjątkiem Brooke.

"Była zazdrosna, zupełnie jak normalne dziecko. Stała się grymaśna, zaczęła popłakiwać, chciała być noszona na rękach, tego typu rzeczy", mówi Howard.
 

Brooke Greenberg
Brooke Greenberg w otoczeniu sióstr. W chwili wykonania tej fotografii Brooke miała 7 lat, trzymająca ją najstarsza Emily 13, Caitlin 10, a najmłodsza Carly - 4



Mała starsza siostra

Najmłodsze z dzieci państwa Greenbergów, Carly, mająca 13 lat, technicznie uznaje Brooke za swoją starszą siostrę, rozumie jednak, że pomimo swoich 16 lat jej siostra nadal jest dzieckiem.

"To wydaje się trochę dziwne. Jest starsza, ale jednocześnie mniejsza ode mnie. Dlatego czuję się tak, jakbym to ja była jej starszą siostrą", mówi Carly.

Cała rodzina pomaga Brooke, akceptuje ją taką jaką jest, i poszukuje odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania.

"Gdy poprzednim razem występowaliśmy w programie 'Dateline', nikt nie mówił 'spotkałem się z przypadkiem podobnym do tego'", mówi Melanie, która miała nadzieję, że nagłośnienie sprawy Brooke pomoże jej znaleźć odpowiedzi na pytania. "Żaden lekarz nie zaproponował nam leczenia. Stawiliśmy więc czoła rzeczywistości i powiedzieliśmy 'Ona jest taka z jakiegoś powodu, w naszych oczach jest piękna taka jaka jest'".

Bez diagnozy Greenbergowie nie wiedzą, jaka przyszłość czeka Brooke... nie załamują się jednak.

"Nasze 16 lat to była wielka podróż, podróż która każdego dnia staje się coraz bardziej niezwykła", mówi Melanie.

"Brooke jest cudowna. Po prostu aniołek", mówi Howard. "Mamy tylko nadzieję, że każdego dnia jest szczęśliwa", dodaje Melanie.

Sara James, MSNBC
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios

Od tłumacza:

Oryginalny artykuł został opublikowany na stronach serwisu MSNBC w październiku 2005 roku, dlatego też pewne informacje, takie jak np wiek Brooke, zostały uaktualnione. Z tego, co udało mi sie ustalić, wynika, iż przez te cztery lata nic się nie zmieniło - Brooke nadal wygląda i zachowuje się jak półroczne dziecko, lekarze i naukowcy zaś wobec jej przypadku wciąż pozostają bezradni. Jedynie wiek jej kości lekarze oszacowali na ok 10 lat.

Richard Walker z uniwersytetu medycznego na Florydzie powiedział, że u Brooke nie zdiagnozowano żadnej choroby genetycznej czy innych nieprawidłowości.

Jak wiadomo z powyższego artykułu, Brooke we wczesnym okresie swojego życia przeszła kilka zabiegów chirurgicznych. Mając cztery lata zapadła w śpiączkę, wówczas zdiagnozowano u niej raka mózgu. Gdy jednak po dwóch tygodniach dziewczynka wybudziła się ze śpiączki, po nowotworze nie było śladu.

Naukowcy liczą na to, że jej przypadek pozwoli odkryć tajemnicę wiecznej młodości, poszukują więc u Brooke genu lub grupy genów odpowiedzialnych za jej przypadłość medyczną.

zródło-paranormalium.pl

strega63