Dziwna substancja sącząca się ze ścian, przedmioty, które z niewyjaśnionych przyczyn ulegają samozapłonowi, pobrzękiwanie łańcuchów i... papież Jan Paweł II. Historia nawiedzonego domu w Spoleto do dziś budzi spore kontrowersje.
Ta historia zaczyna się jak klasyczny horror, tyle tylko, że nie jest hollywoodzką fikcją. Starsze małżeństwo, Gaestano i Sofia Bastianelli stają przed prawdziwą życiową szansą: pewien mężczyzna chętnie sprzedaje im dom przy ulicy Santo Chiodo w Spoleto, we Włoszech. Jest to prawdziwa okazja, bo poprzedni właściciel życzy sobie zaledwie stu dwudziestu euro za nieruchomość z pełnym wyposażeniem, co jest wyjątkowo atrakcyjną ceną. Państwo Bastianelli chętnie przystają na propozycję i wprowadzają się do nowego domu. Ich problemy zaczynają się już pierwszej nocy...
Niechciani lokatorzy
Początkowo dzieją się rzeczy dziwne, ale nie niemożliwe w starych domach: podłogi skrzypią, jakby uginały się pod czyimś ciężarem, słychać wycie mogące uchodzić za wiatr itp. Tej samej nocy dochodzi jednak do bardziej zastanawiającego incydentu. Choć Stefania przed położeniem się do łóżka sprawdziła, czy wszystko jest w porządku, w pewnym momencie w łazience odkręcił się kurek z gorącą wodą. Całe pomieszczenie było zaparowane, a woda wylewała się spod drzwi.
Ranek wcale nie rozwiał strachu państwa Bastianelli. Na ścianach pojawiła się bowiem dziwna substancja przypominająca pleśń. Poprzedniego dnia nalotu nie było.
Kolejne dni, tygodnie i miesiące przynosiły coraz to dziwniejsze zjawiska w domu przy ulicy Santo Chiodo. Ilość zielonej mazi na ścianach zwiększała się, do nocnych odgłosów dołączyły jęki i podzwanianie łańcuchów, ale najdziwniejszy ze wszystkiego był ogień. Bez żadnej racjonalnej przyczyny samozapłonowi uległa między innymi kosiarka do trawy lokatorów domu w Spoleto. W końcu, po trzech latach koszmaru, państwo Bastianelli zdecydowali się go przerwać.
Jaka jest prawda?
Po odpowiedzi Gaestano i Stefania w pierwszej kolejności udali się do historyka ze Spoleto. Ten poinformował ich, że dom przy ulicy Santo Chiodo został wybudowany w pobliżu zlikwidowanego cmentarza, co w klasycznych opowieściach o duchach zwykle wyjaśnia sprawę nawiedzeń. Tak proste wyjaśnienie nie sprawdza się jednak w przypadku domu w Spoleto. Podczas zglębiania historii budynku historyk natrafił bowiem na trop, który prowadzi wprost do... Watykanu. Okazało się, że w latach 70. ubiegłego wieku sam papież Jan Paweł II zainteresował się sprawą opętanej dziewczyny, na której odprawił rytuał egzorcyzmów. W przypadek zamieszani byli również naukowcy badający zjawiska paranormalne z Uniwersytetu w Perugii.
Jedynym ogniwem, którego nie ma w historii nawiedzonego domu w Spoleto jest jednak brak potwierdzenia z Watykanu, że egzorcyzmy odbyły się właśnie w domu kupionym przez rodzinę Bastianelli, choć wiadomo, że miały one miejsce w Spoleto. Tego fragmentu historii prawdopodobnie nigdy nie uda się potwierdzić.
Pomimo braku dowodów na dziwny spisek wokół domu w Spoleto państwo Bastinelli postanowili jednak wytoczyć proces poprzedniemu właścicielowi domu, który zataił przed nimi, że budynek posiada "ukryte wady" w postaci wrogo nastawionych duchów. Prawnik rodziny nie wyklucza, że rodzinie uda się wygrać sprawę. Ale czy kiedykolwiek poznają prawdę?