Kategoria

To i owo, strona 8


sty 12 2016 Nawiedzeni przez duchy...
Komentarze (0)
Gdy kupuje się stary dom, gdzie mieszkało wcześniej wiele osób, trzeba liczyć się z niespodziankami. Oprócz ukrytych wad konstrukcji, czy instalacji, można odkryć niewidzialnego sublokatora: ducha..
W brytyjskim mieście Salisbury, przy Kerr Street stoi dom należący dziś do nauczyciela muzyki Steve'a Ettersa i jego żony Kim, pracującej w administracji lokalnej szkoły. Według właścicieli, dom kryje niezwykłą tajemnicę - jest nawiedzony przez nie jednego, ale aż trzy duchy. Potwierdzają to państwo Etters oraz trójka ich dzieci, 20-letnia KatiEarl, 16-letnia Casiann oraz licząca 14 lat Chase. Zjawy w tym miejscu Ettersowie zobaczyli jesienią 2001 roku, zaraz po wprowadzeniu się do domu. Najczęściej widywanym duchem jest Księżniczka, jak tę zjawę nazwali mieszkańcy domu przy Kerr Street. Duch ma formę mglistej postaci dziewczynki, jednak sporo szczegółów, jak w przypadku pozostałych zjaw z tego miejsca, jest dobrze widocznych.
W twarzy dziewczynki nie widać oczu,
a jej włosy są długie i ułożone w loki. Zjawa ma na sobie powłóczystą białą wiktoriańską sukienkę i tego samego koloru pantofelki z atłasu. Innym duchem widywanym przy Kerr Street jest Spocony Chłopiec. Według świadków jego szyja i głowa wyglądają jakby właśnie zostały zmoczone wodą. Chłopiec nosi roboczy kombinezon i czerwoną koszulę. Trzecia zjawa, nazwana Panem Atwellem - jak założyli Ettersowie, to duch niegdysiejszego właściciela ich domu - to mglista sylwetka niskiego człowieka o brązowych włosach i zdekompletowanej garderobie.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam jednego z miejscowych duchów, to miałam wrażenie jakby jakiś cień przemknął przez pokój - oświadczyła w wypowiedzi dla brytyjskiej prasy Kim Etters. - Najpierw pomyślałam, że to KatiEarl, moja najstarsza córka. Odezwałam się więc, ale nie było odpowiedzi. Poczułam zdenerwowanie i powiedziałam głośno, właściwie krzyknęłam: KatiEarl, odpowiadaj, kiedy do ciebie mówię! I córka odpowiedziała, tyle że z innego pomieszczenia, jednego z tych na piętrze. KatiEarl nie rozumiała o co mi chodzi, a ja odkryłam, że miałam właśnie do czynienia z jakimś niewytłumaczalnym zjawiskiem.
Wiara w duchy jest bardzo starym i powszechnym zjawiskiem. Opowieści krążą jednak nie tylko o duchach straszących setki lat w określonych miejscach. Zmarli rzekomo objawiają się w momencie śmierci przyjacielowi lub bliskiemu krewnemu, albo ukazują sie zawsze wtedy, kiedy ma nastąpić czyjaś śmierć lub nieszczęście.
Religia chrzescijańska naucza, ze dusze po śmierci idą do nieba (lub do piekła). Więc może dusze nie docierają prosto do celu, lecz zatrzymują się na pewien czas gdzieś "pomiędzy", to znaczy w zaświatach w innej postaci - jeśli nie cielesnej, to choćby jako dusza: kumulująca jego myśli i odczucia.
 
Czy po smierci mozliwe jest pozostanie duszy na Ziemi?
Czy moze ona manifestowac swoja obecnosc poprzez poruszanie przedmiotow, wydawanie nienaturalnych odglosow, pojawianie sie bliskim jej osobom?
Czy tez duchy, to jedynie wymysl naszej wyobrazni, bo chcemy wierzyc, iz nasi zmarli krewni i przyjaciele moga byc z nami nawet po smierci...?
 
 
strega63   
sty 12 2016 Mentalna śmierć...
Komentarze (0)

Jest ta­ki mo­ment w życiu, kiedy uświada­miasz so­bie, że umierasz.
Ale nie fi­zycznie. Tyl­ko men­talnie. Two­ja dusza ro­bi się co­raz mniej­sza, gu­bi po drodze życia co­raz więcej oder­wa­nych ka­wałków, które bru­tal­nie i często podświado­mie wyr­wa­ne zos­tają za Tobą niczym cmen­tarzys­ko pog­rze­banych nadziei, planów, marzeń...


Ale cza­sem jest już za późno, żeby to nap­ra­wić. Bo wrócić zaw­sze możesz, ale ja­ka jest gwa­ran­cja, że przyk­le­jony ka­wałek duszy znów przy sil­niej­szym pod­muchu wiat­ru nie zos­ta­nie gdzieś w ty­le?
Nie można prze­widzieć mo­men­tu, kiedy so­bie uświada­miasz swoją śmierć, ale można go od­wlec. Cza­sem z pełną świado­mością te­go co ro­bimy roz­ry­wamy swoją duszę na strzępy, prze­konując siebie sa­mego, że to nic złego, że jes­teśmy tyl­ko ludźmi...
Ale ten mo­ment w końcu nad­chodzi. Kiedy? Może w chwi­li, kiedy ko­lej­ny dzień zaczy­nasz od wyłącze­nia budzi­ka o szóstej ra­no, przep­ra­cowu­jesz w pra­cy której nie zno­sisz re­gula­mino­we osiem godzin i wra­casz do do­mu, oglądając w te­lewiz­ji ten sam głupi prog­ram co je­den, dwa, pięć wie­czorów te­mu...


Z każdym dniem jest Cię co­raz mniej. Co­raz bar­dziej poiry­towa­ny wyłączasz ten cho­ler­ny budzik, wiedząc, że przed Tobą ko­lej­ne 24h życia według daw­no już us­ta­lone­go sche­matu. Jes­teś tyl­ko ro­botem. Zap­rogra­mowa­nym na życie, które tak nap­rawdę jest już dla Ciebie czymś ko­nie­cznym, czymś co mu­sisz od­ro­bić z ja­kiegoś odgórnie nałożone­go roz­ka­zu.
I które­goś ran­ka, gdy sięgasz ręką w kierun­ku zna­jomej me­lodyj­ki, coś w To­bie pęka. Niez­na­na siła chwy­ta Cię za ra­miona i od­wra­ca do tyłu, po­kazując ki­lomet­ro­wy cmen­tarz Two­jej duszy. Zda­je się mówić: "Zo­bacz, gdzie się podziały Two­je marze­nia? Gdzie są Two­je pla­ny na życie, po­mysły, nadzieje? Ile z Ciebie jeszcze zos­tało?"


Stoisz jak wry­ty spoglądając jed­nocześnie na świat, który właśnie tworzysz, i ten, który już daw­no pog­rze­bałeś. Do­tarło już do Ciebie, że po­niosłeś naj­większą możliwą po­rażkę - przeg­rałeś z sa­mym sobą.
Bo cza­sem trud­no uwie­rzyć, że dro­ga którą idziesz pro­wadzi do sa­modes­truk­cji. A może to nie kwes­tia wiary, tyl­ko szcze­rości wo­bec sa­mego siebie?

strega63   
sty 10 2016 Kim jestem?
Komentarze (0)

Gdybyś zapytał mnie, kim jestem... Odpowiedziałabym Ci, że jestem tysiącem pytań i milionem odpowiedzi. Przepastną nocą i płytkim oddechem, nikim szczególnym i kimś wyjątkowym. Gdybyś zapytał mnie, kim mogę być... Odpowiedziałbym, że mogę być słowami wyrytymi na Twoich plecach, symfonią znaków, które tylko ja mogę odczytać dotykając Twojej skóry. Mogę być tysiącem podróży wpisanych w jedną mapę, bo jestem początkiem i końcem zarazem, w moich słowach nie ma czasu przeszłego, teraźniejszego i przyszłego.. Takie rozróżnienie nie istnieje... Pusta przestrzeń... I punkciki światła..

strega63   
sty 10 2016 Boję się...
Komentarze (0)

strega63   
sty 10 2016 Czy lubisz sny?
Komentarze (0)

Senne widzenia towarzyszą człowiekowi od początku jego istnienia: są tematem wiecznych dociekań, fascynacji i inspiracji twórczej. Nadal jednak pozostają przestrzenią naszej wolności, sacrum – dostępnym tylko dla nas. Sny są przede wszystkim odbiciem rzeczywistości – lustrem – pokazują, czym żyjemy, z czym zmagamy się na co dzień i co tkwi w naszej podświadomości.


W snach świat, mimo pozornych niespójności, jest łatwiejszy w odbiorze, bardziej gotów poddać się procesowi oswajania niż w rzeczywistości. W snach zawsze potrafię sobie poradzić. Jestem silniejsza i szybsza. Nie męczę się, choćbym biegła godzinę, na przełaj przez dziki las pełen splątanych korzeni i wykrotów. Wspinam się bez trudu na mury i drzewa. We śnie bywam bohaterką, jestem odważna, nie poddaję się. W snach zdarza mi się być tak piękną, jak sama bym chciała. Delikatną, powabną, wartą każdego grzechu. Sny podwyższają mi samoocenę. W snach wierzę w siebie.
W snach łatwiej potrafię wybaczać. W snach ocieram się o magię, której tak mi ciągle brakuje. W snach jestem jak mistrzyni tańca na linie. Pewna siebie, leciutka, idę z podniesioną głową. W snach wygrywam.


strega63