Komentarze (0)
W małej komórce pod schodami siedziała skulona dziewczynka. Miała na sobie cieniutką koszulkę nocną, którą naciągnęła na bose nóżki. Patrzyła przerażonymi oczętami na mały otwór wejścia do komórki, z którego sączyło się słabe światło. Spojrzała w górę, a tam również ujrzała słabe prześwity, ale przedostające się przez szczeliny w schodach. W domu panowała głucha cisza.
Nagle snopy światła ze szczelin między schodami zadrgały. Przez chwilę nic się więcej nie działo, aż dziewczynka usłyszała ciche stuknięcie. Ten stuk powtórzył się, tym razem jednak głośniej, i wciąż się powtarzał, przybierając na mocy, a wtedy zobaczyła, co tak stuka. Przez szczeliny dziewczynka zobaczyła stopy swego ojca, który schodził po schodach. Trzymał w ręce coś, co przypominało lalkę rozmiarów człowieka, którą ujął za nogę i ciągnął za sobą. Głowa lalki spadała ze stopni uderzając nieprzyjemnie w drewniane schody. Nie widziała dokładnie, ale przez chwilę wydawało jej się, że włosy tej lalki są strasznie czerwone.
Łup... Łup... Łup...
Dziewczynka patrzyła, jak jej tata schodzi na sam dół. Trochę kurzu wzbiło się w powietrze ze schodów, przez co poczuła duszności w tej ciasnej małej komórce. Objęła mocniej swoje drżące kolanka, gdy mężczyzna zatrzymał się nagle. Z wściekłością odrzucił od siebie lalkę. Dziewczynka kaszlnęła cichuteńko, co przypominało bardziej pisk myszy. Jednak i ten słaby dźwięk nie umknął uwadze mężczyzny. Wolno, jakby nigdzie mu się nie spieszyło, podszedł do drzwi komórki pod schodami. Otworzył je powoli, z głośnym skrzypnięciem, głuchym jękiem. Jasny snop światła padł na bladą twarz dziewczynki. Tylko twarzy mężczyzny wciąż nie było widać.
- Tatusiu, czy chcesz zrobić mi krzywdę? – zapytała słabiutkim głosikiem.
- Nie – wyszeptał w odpowiedzi ojciec tonem, który był na swój sposób czuły. Wyciągając rękę. – Chodź. Pójdziemy do mamy...
Dziewczynka wstała ostrożnie, wahając się nieco. Ale podeszła do ojca i razem wyszli z komórki pod schodami. Gdy dziewczynka przyzwyczaiła się już do światła i mogła spojrzeć na lalkę leżącą na podłodze, zobaczyła nie lalkę właśnie, lecz... jej matkę. Gdy zdziwiona podniosła wzrok na tatę, ten już zamachnął się z młotkiem w dłoniach...........