Kategoria

Czary-mary, strona 1


sty 12 2016 Wiedżmy...czarownice....
Komentarze (0)

Są czarnymi charakterami w bajkach, podania ludowe malują je jako kobiety na wskroś przesiąknięte złem, a cała ta niechęć ma swoje odzwierciedlenie w czasach, kiedy dla czarownic zarezerwowane były płonące stosy. Pomimo wielu trudności wiedźmy przetrwały jednak do czasów współczesnych. Dziś ich życie jest jednak o wiele łatwiejsze.
Kim tak właściwie są wiedźmy? Kobietami, które wiedzą, jak leczyć za pomocą ziół? A może przesiąkniętymi złem czarownicami chcącymi skrzywdzić nas wszystkich?...

 

Wizerunek wiedźmy wyrysowany został na podstawie paru znaczących faktów:
 1.w średniowieczu starej Europy kobiety kulturowo były nikim. nie mogły studiować, leczyć, uczyć. jedyne co im zostawało to siedzieć cicho i rozkładać nogi. nie mówię o byciu kurkami domowymi bo to było wtedy oczywiste. Wiedźmy więc były... złem. Wiedźmy w znaczeniu znachorki, szeptunki, zielarki- bo właśnie te zawody za wiedźmy były uważane. Nie można było przecież dopuścić by kobieta była mądrzejsza od mężczyzny, czy wierzy w trójcę czy nie.

 2.w kształtowaniu wizerunku wiedźmy udział brało również samo to, że miały swoje zdanie i tegoż zdania potrafiły bronić. nie słuchały się. nie były podporządkowane. dawały przykład, że kobieta może być silna i wcale nie musi być służącą. ba... ich obraz był negacją tego co mówił o kobietach kościół- a to przecież kobiety były złe, kobiety zjadły jabłko, kobiety są słabe i to kobiety są plugawe, niegodne. A tu taka leczy, uczy, pomaga ludziom, sama głoduje a innych karmi. eh...nawet nie chce za to pieniędzy. na pewno czci szatana.

3.wiedźmy miały ten problem, że w czasach, w których żyły zaczął się rozrost populacji. rosły miasta, wsie przeradzały się w grody. Tam gdzie gromadzą się setki, tysiące, naście tysięcy ludzi z lasów, pól, brudasów... gromadzą się też szczurki, pchły, glisty, kleszcze i cała reszta robactwa ergo choroby. wybuchały epidemie... a na kogo można zwalić winę jak nie na kobiety które przekonują, że to przez brak higieny i ludzkich warunków życia umierają ludzie, a nie tak jak mówił Kościół Katolicki-przez grzechy i brak datków na Watykan. Święta Inkwizycja miała pełne ręce roboty w szukaniu środków leczenia chorób.
Znikną wiedźmy-znikną klątwy, choroby i plagi.

 4.wizerunek wiedźmy, o którym mówiłam- baśniowy i bajkowy- opisuje starą babcię z kicholem, która odpowiadała na pytania, była wredna i zmurszała i zawsze chciała czegoś w zamian. no cóż... tak żyły wiedźmy. samotne, gnuśne, pomocne...mimo wszystko, ale za coś. bo niepotrzebne były pieniądze jak się do miasta nie chodziło kupować chleba.

 Nie sądzę, że zrzucanie winy za wizerunek wiedźmy na chrześcijan nie jest sporym nadużyciem. Zgodziłabym się jeśli mówimy o złej opinii społeczeństwa związanej z klątwami. to owszem-słowo wiedźma kojarzy się do dziś tylko z tym, ale niegdyś było to łączone raczej tylko ze stosem. choć odłączono czarownicę od wiedźmy to i te i tamte były palone.




Nie wiem, czy mi uwierzycie,
Są na świecie czarownice.
Co dzień jedną wciąż widuje,
Jak przeklina i czaruje...
Zamiast kota, psa prowadza,
W dłoni miotła, To Jej władza.
Wciąż uwija się przy garach,
Trzyma fason, chociaż stara...
Zamiast kuli, ekran szklany,
Tam całusek z gg dany…
Dalej e-mail, a tam fotki,
Dwa tańczące twista kotki...
Tu obrazk, mmm, gorszący?
Mały ptaszek w dłoni drżący.
Czarownica oczy mruży…
Znowu zerka, ptaszek duży...
Myśli sobie, nie do wiary,
To dopiero wielkie czary.
Jej, gorąco i ma dreszcze,
Może spojrzeć jednak jeszcze....
Czas Ją goni, więc ucieka,
I z kąpielą już nie zwleka…
Do ubrania szmatki stare,
Jakieś smutne no i szare...
W lustro zerka i się śmieje,
Dziś spotkanie z czarodziejem.
Rzuca w kąt ubrania w łatki,
I zakłada barwne gatki...

Po godzinie patrzy w lustro,
Już zrobiła z siebie bóstwo.
Spełni siebie, już bez czarów,
Po czym wróci znów do garów…





strega63   
sty 12 2016 Czary-mary.
Komentarze (0)

W moim świecie spa­dające jabłka spełniają życze­nia.
Gwiazd do­tykam codzien­nie prze­suwając pal­cem po ścianie.
A gdy nocą spa­ceruję świet­li­ki roz­praszają mi ciemność.
I cza­sem tyl­ko ogar­nia mnie smu­tek, że to tyl­ko iluz­ja, która wkradła się w mo­je serce.

strega63   
sty 12 2016 Czarownica...
Komentarze (0)

Ogień tańczy w moich włosach
Tajemnicze mam spojrzenie
Rzucam urok i dwa czary
To szatańskie jest kuszenie

Jesteś w moim panowaniu
Spełniasz tylko moją wolę
Już mnie nigdy nie opuścisz
Tylko ja Cię zadowolę



Jestem niczym czarodziejka
Co ci daje cuda Ziemi
Czarem moim Cię oblekam
Już twe serce się nie zmieni

Już należysz do mnie tylko
Nic innego nie zachwyca
To już nigdy się nie zmieni
Bo ja jestem czarownica!

strega63   
sty 12 2016 Strega,Strzyga,Czarownica...
Komentarze (0)

Strzygi oraz ich męskie odpowiedniki - Strzygonie są ludźmi, którzy przyszli na świat z dwoma sercami, dwoma duszami oraz podwójnym szeregiem zębów, z czego drugi nie jest zwykle dobrze widoczny, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Z tego powodu nazywa się je również dwudusznicami lub dwudusznikami.

W pierwszym życiu są w zasadzie nieszkodliwe i nie wiele różnią się od innych ludzi. Zwykle nie znają nawet swojego prawdziwego przeznaczenia a gdy wyjdzie ono na jaw często cierpią z powodu swej odmienności. Są często przepędzane z ludzkich siedzib, bywa że jeszcze jako małe dzieci, lub wręcz zabijane na miejscu. Ale nawet pozostawione w spokoju, nieczęsto dożywają dojrzałego wieku i przeważnie umierają jako dzieci lub młodzieńcy.
Po śmierci Strzygi, tylko jedna dusza opuszcza zwłoki, druga zaś żyje nadal, na nowo ożywiając ciało zmarłego. W swoim drugim życiu Strzyga aby przetrwać musi polować na innych ludzi i żywić się ich krwią. Są samotnymi myśliwymi, nie łączą się w gromady i nie mają innych żądz niż zaspokojenie głodu, może tylko poza ewentualną zemstą za krzywdy doznane w pierwszym życiu. Przepędzone bowiem za pierwszego życia Strzygi, stają się szczególnie okrutne i głodne ludzkiej krwi. Wiele z nich potrafi zamieniać się w sowy.
W przeciwieństwie do Upiorów, ukąszenie Strzygi nie musi oznaczać śmierci ofiary ani też zamienienia się tejże w Strzygę
A TERAZ PRZEPIS NA NALEWKĘ "STREGA",CZYLI OSTRY LIKIER ZIOŁOWY
 
6 ziaren kardamonu (zielonego),
3 lyzeczki anyzu (nasiona),
2 1/4 lyzeczki pokruszonego korzenia arcydziegla,
1 laska cynamonu (ok. 5 cm.),
4 gozdziki,
1 litr spirytusu 60% (moze byc mocna wodka),
szklanka syropu (cukier + woda 1:1).


Kardamon,anyz i gozdziki utluc w mozdziezu. Wszystkie ziola zalac w sloju na 1 tydzien. Odcedzic i dodac syrop. Po trzech tygodniach filtrowac do butelek. Dojrzewa szybko i po 2 tygodniach nadaje sie do spozycia.
W Italii nazywany jest STREGA, co znaczy WIEDZMA.bo ponoc wiedzmy podawaly ten napoj jako afrodyzjak
Jako, że ze wszelkimi siłami nieczystymi jestem w stanie Świętej Wojny, proponuję aby w tempie ekspresowym zaprojektować polską nalewkę WIEDŹMIN cobyśmy mogli się przed włoskimi krwiopijcami skutecznie bronić. Jako, że wampiry niskiego rodu nie lubią czosnku, nalewka WIEDŹMIN koniecznie musi go w swoim przepisie posiadać .
strega63   
sty 12 2016 Dlaczego czarownice latają?
Komentarze (0)

Wiedźmy kojarzą nam się ze wstrętnymi staruchami, które warzą w kotle podejrzane mikstury, latają na miotle i rzucają uroki. Wkładamy te historie między bajki, oczywiście. Jeśli jesteśmy feministkami, wiemy, że wiedźma to ta, która wie. Ale w powszechnej świadomości czarownica funkcjonuje jako diabelskie nasienie, przeciwienstwo cnotliwej i posłusznej Marii. Z jednej strony mamy więc Ewę i Marię -z drugiej zbuntowaną Lilith; z jednej pobożną i cnotliwą niewiastę - z drugiej wyuzdaną i nieposłuszną kobietę, czarownicę. Znacznie bardziej interesująca jest oczywiście ta druga.

Czarownica ucieleśniała wszystko to, czego brakuje Marii: była poganką, kobietą zmysłową i złą. Kiedy pobożna białogłowa dreptała do kościoła na modły, czarownica odsypiała nocne sabaty, orgie z diabłem i szalencze loty na miotle. Fantazje na temat tego, co wyczyniają czarownice po nocach, niekoniecznie muszą pochodzić z czasów średniowiecza, które jest dla nas synonimem zacofania, zabobonu i ciemnogrodu, lecz z czasów jeszcze wcześniejszych, przedchrześcijanskich. Czarownice zachowywały się przecież tak, jak fachowe szamanki - kontaktowały się ze światem demonów, przebywały w sferach niedostępnych zwykłym śmiertelnikom. Podobnie jak szamanki w celu wejścia w stan transu posługiwały się substancjami psychoaktywnymi, zarówno roślinnymi, jak i zwierzęcymi. W lasach i na łąkach zbierały odpowiednie rośliny, dodawały do nich zwierzęcego tłuszczu, trochę kociego mózgu i krwi nietoperza (jak wieść niesie) i sporządzały z tego maści, dzięki którym mogły dosiąść miotły i wylecieć przez komin na sabat z udziałem diabła.

RECEPTA NA ODLOTOWĄ MAŚĆ

 Bierzemy zebrane przy pełni księżyca rośliny psiankowate (lulka i wilczą jagodę - niemiecka nazwa psiankowatych brzmi o wiele bardziej poetycko: dzieci nocnego cienia), marynujemy je w świnskim lub w gęsim tłuszczu. Dodajemy do nich inne trujące rośliny, na przykład bielunia dziędzierzawę, doprawiamy psychoaktywnym śluzem z ropuchy, marynowaną w alkoholu salamandrą, kawałkami węża i jeża, a na koniec mieszamy z ludzką krwią. Powstałą w ten sposób substancją nacieramy całe ciało, a szczególnie miejsca, w których skóra jest najdelikatniejsza. Następnie dosiadamy miotły, kaczki, świni lub kota i fruniemy, dokąd tylko chcemy.

Nie trzeba było badan współczesnych naukowców, żeby udowodnić, że w rzeczywistości żadne wyloty przez komin ani powietrzne rejsy nad Łysą Górą nie odbywały się (niestety?) w rzeczywistości, a były jedynie wizjami ludzi, którzy umiejętnie posługiwali się psychoaktywną florą i fauną. Wiedzieli, że skóra salamandry i ropuchy ma właściwości halucynogenne, podobnie jak bardzo wiele roślin, których nasiona, kwiaty czy liście w większych dawkach są śmiertelnie trujące. Sztuka polega(ła) na tym, żeby "zarzucić" dawkę powodującą halucynacje, wizje i niezwykłe przeżycia duchowe Już w 1436 roku hiszpanski teolog biskup Alfonso Tbstado ogłosił, że sabaty czarownic i ich spółkowanie z diabłem istnieją tylko w wyobraźni osób, które stosują czarowskie maści. Kilkadziesiąt lat później lekarz hiszpanskiego króla przeprowadził eksperyment, który miał udowodnić, że palone na stosie czarownice w rzeczywistości są ofiarami czegoś w rodzaju choroby psychicznej. Był jednak na tyle ostrożny, że eksperyment przeprowadził nie na sobie, lecz na żonie kata.

Dowodu na to, że latanie na miotle i udział w seksualnych orgiach z diabłem to tylko jedno z następstw zażycia psychoaktywnej substancji, dostarczył także w czasach nowożytnych eksperyment niemieckiego profesora etnologii z uniwersytetu w Getyndze, Willa-Ericha Peukerta. Profesor Peukert sporządził miksturę z belladonny, lulka i datury i razem z kilkoma kolegami wtarł sobie tę maść w czoło oraz w skórę pod pachami. Następnie etnolodzy spali przez całą dobę, a po obudzeniu opisywali sny, w których widzieli przerażające maski. Mieli we śnie wrażenie, że lecą z olbrzymią prędkością w powietrzu. Co chwila spadali gwałtownie w dół, po czym znowu startowali i pędzili na przestrzeni wielu kilometrów, unosząc się nad ziemią. Pod koniec halucynacji zdawało im się, że biorą udział w orgii seksualnej. Tak więc zostało potwierdzone - o ile można tu cokolwiek potwierdzić i udowodnić z całkowitą pewnością - że halucynacje związane z lataniem bez użycia maszyn czy nawet skrzydeł to rezultat zażycia psychoaktywnych, halucynogennych maści, mikstur, substancji itp.

strega63