Kategoria

To i owo, strona 12


sty 10 2016 Ile razy...
Komentarze (0)

.Ile to razy spoglądałam w lustro ... dziecko... dziewczynka... panienka... kobietka...
No cóż teraz Kobieta, spogląda na mnie zdziwiona...
Oglądam się wstecz i widzę życie...
Które trwało chyba tylko godzinę....

Edytuj  
 
strega63   
sty 10 2016 Befana...siostra Swiętego Mikołaja. Befana...
Komentarze (0)

Befana...siostra Swiętego Mikołaja. Befana to po polsku wróżka, ale o wyglądzie wiedźmy, oczekiwana przez najmłodszych i tych starszych. Dawniej pojawiała się w domach w towarzystwie męża i dzieci. Kolędowała od domostwa do domostwa, obdarzając swoim wesołym towarzystwem poszczególne rodzin

Dzieci, aby zostać obdarowanymi, muszą oczywiście być grzeczne. Starym zwyczajem zanim pójdą spać, w nocy z 5-go na 6-ty stycznia powinny zostawić na stole pomarańcze, mandarynkę lub kieliszek wina dla staruszki z zakrzywionym nosem. Befana bywa złośliwa i dzieciom mówi się, że może włożyć im do skarpety, węgiel, popiół, cebulę lub nawet czosnek…

Można powiedzieć, że wiedźma na miotle jest siostrą naszego Świętego Mikołaja, który jest we Włoszech nieznany i nie pojawia się w grudniu u włoskich dzieci.

Wracając do Befany, spośród wielu legend o wędrującej wiedźmie jest też i ta, która nawiązuje do wizyty Trzech Króli, przynoszących dary dzieciątku Jezus. Legenda głosi, że zagubieni Trzej Królowie, mieli zapytać przechodzącą staruszkę o wskazanie drogi do Betlejem. Staruszka jednak odmówiła im towarzystwa i w ramach przeprosin przygotowała kosz przysmaków, który miała im podarować. Niestety Trzej Królowie, będący już w drodze, nie mogli przekazać podarku małemu Chrystusowi. Stąd też staruszka zaczęła swą wędrówkę, od domu do domu, w nadziei, że w którymś z nich spotka małego Jezusa. W każdym z odwiedzanych domów zostawiała drobny poczęstunek dla domowników. Od tego czasu odwiedza wszystkie domy na całym świecie, ofiarując słodycze w ramach przeprosin. Zagląda do każdego domu, w którym jest dziecko, na wypadek gdyby był nim Jezus.

Dawniej podczas jednego wieczoru pojawiało się nawet kilka wiedźm w okolicy. Najpierw te, które odwiedzały najmłodszych, potem te, które odwiedzały starszych domowników. Już w południe domy przygotowywane były do wizyt wiedźm. Gromadzono stare znoszone ubrania, ażeby odziać nawiedzającą staruszkę na latającej miotle.

Befana jest szczególnie popularna w centralnych Włoszech. W Rzymie organizuje się specjalnie dla niej imprezy i jarmarki świąteczno-noworoczne. Imię Befana pochodzi od słowa "epifania" (objawienie), święta z którym jest ona nieodłącznie związana. Wierzy się, że czarownica objawia się w noc przed l’epifania (6 stycznia), aby wypełnić po brzegi skarpety najmłodszych cukierkami i czekoladkami.

Wiele włoskich rodzin jednoczy się w święto epifania na Piazza Navona w celu spotkania samej wiedźmy. Dzieci biegną w jej kierunku licząc na słodycze i drobne niespodzianki, które ma przynieść im staruszka. Oczywiście są i tacy, którzy obawiają się, że czarownica przyniesie im węgiel, gdyż nie zasłużyli na nic więcej.

W Rzymie jak nakazuje tradycja, na Piazza Navona w dniu 6 stycznia Befana ląduje swoim helikopterem. Tak rozpoczyna się wielka festa i rozdawanie słodyczy. Na jarmarku można zakupić specjalne calze - skarpety na cukierki, małe wiedźmy na szczęście oraz inne drobne upominki zarezerwowane dla tego święta.



strega63   
sty 10 2016 Oszukać przeznaczenie...
Komentarze (0)



Kiedyś Byłam Maleńką istotą, która nikomu nic nie zawiniła.Przyszła na świat nie wiedząc co ją czeka.
Moje malutkie serduszko biło sobie spokojnie, nie wiedząc że dostanie tyle ciosów, że zostanie mu zadane tyle ran do których nie było przygotowane.
Może gdyby wiedziało przestało by bić...
Było otwarte dla każdego. Obdarowywało uczuciami,które przepadały w nicości.Oddawało swe ciepło innym a gdy same potrzebowało ciepła dostawało chłód. A mimo to nie poddawało sie walczyło całkiem samo,choć nie rozumialo dla czego tak jest.Z dnia na dzień stawało się coraz słabsze. Dziwne- małe serduszko które kiedyś było tak silne zaczeło opadać z sił. Z roku na rok było na nim coraz więcej ran i nie gojących się blizn... A on jednak nadal walczyło.Pomimo wszystko. Wciąż ciepłem odpłacało za chłód. Nadal Obdarowywało uczuciami, pomimo tego że nikt ich nie chciał i przepadały w nicości. Wkońcu poraz pierwszy upadło...Zaczeły pękać wszystkie blizny. A rany które były świerze bolały jeszcze gorzej. I jak zawsze żadne serce nie pomogło małemu serduszkowi.Mijały lata. To Malutkie serce było coraz starsze. I czym więcej rozumiało tym bardziej cierpiało i tym bardziej sie głubiło w tym wszystkim. Zadając sobie podstawowe pytanie
"dlaczego" a potem "za co" Nadszedł czas kiedy upadło po raz drugi. Wedy to ciepło, którym darzyło innych schowało by inni nie mogli go dostrzec. Uczucia próbowało zabić co sie nie udało. Dla tego musiał je dobrze ukrywać. Ufność którą darzyło inne serca znikła...Wkońcu z małego serduszka stało sie w miare dorosłe serce. Które umiera codziennie. Codziennie wykrwawia sie i krzyczy z bólu. Bo nie dosć że ma pełno blizn i ran które sie odnawiają. To dochodzą nowe rany.Pomimmo tego serce i jego właściciel nadal walczą. Tylko ile jeszcze będą to sie okaże. Zobaczymy kiedy serce powie dosyć a właściciel koniec.


strega63