Senny koszmar...
Komentarze: 0
Całkiem, całkiem niedawno i bliżej niż nam się zdaje, żyła sobie dziewczynka. Była tak bardzo zwyczajna, że aż niewidoczna w tłumie. Całkiem normalnie sobie rosła wśród zabaw z rówieśnikami. Potem w szkole robiła wszystko, żeby jej nie zauważono, bo przecież ktoś mógłby na nią spojrzeć i co by wtedy zrobiła. A kiedy zbliżała się noc dziewczynka zaczynała marzyć. Marzenia dziecięce zmieniały się z czasem w młodzieńcze. Powoli pojawiał się w nich też królewicz. I pojawiały się marzenia o przyszłości, marzyło dziewczę o tym, kim chciałaby być. Pomysłów miała kilka. Jednak nigdy nikomu ich nie ujawniła, pewnie wzbudziłyby śmiech otoczenia. Skończyła szkołę, o studiach pomarzyła i jej przeszło, może kiedyś. Poszła do pracy. Z czasem zjawił się też królewicz, tak jej się wydawało. A że królewicze to rzadkość, szybciutko wyszła za mąż, bo możliwe, że nikt inny na nią nie spojrzy. I tak żyła sobie już nie dziewczynka dniem codziennym. Szybko okazało się, że to był przebieraniec a nie żaden królewicz. Podjęła decyzję, wolała zostać sama z dziećmi. To była dobra decyzja. I tak mijały lata. Teraz już kobieta dojrzała pracowała, zajmowała się dziećmi, domem a wieczorami znowu marzyła. Marzenia były różne. Najważniejsze żeby marzyć, tak myślała. Czas leciał coraz szybciej, a z jego upływem zmieniało się małe co nieco wokół. Maleńkie zmiany, żeby nie bolało. Dzieci stały się dorosłe, szukały własnych dróg. A dorosła dziewczynka wciąż żyła swoim życiem, chodziła do pracy, która coraz bardziej ją męczyła, wykańczała nerwowo. Wieczorami znowu marzyła. Marzenia są takie fajne. Można sobie wyobrażać, że ma się inną pracę, że mieszka się w innym miejscu. No i co najważniejsze, nic nie trzeba zmieniać. A to że rano znowu trzeba wstać i iść do tej realnej pracy, cóż… tak trzeba. Wieczorem znowu będzie można pomarzyć przed snem. I tak kończy się bajka, którą trzeba nazwać bajką o śpiącej królewnie. Tak wygląda życie wielu z nas. Jest nas cała masa, śpiące królewny i śpiący królewicze. Narzekamy, nic nam się nie podoba ale zmiany… w żadnym wypadku, one są okropne, czasem bolą i prawie zawsze łączą się z wielką niewiadomą.
Dodaj komentarz