Moc przekleństw...
Komentarze: 0
Uważajmy zwłaszcza na to, co mówimy swoim dzieciom. One nie potrafią bronić się przed naszymi słowami, ponieważ są szczególnie mocno z nami związane.
Przekleństwo ma ogromną moc: niemal zawsze się spełnia. Nie życz innym nieszczęścia, bo może przydarzyć się i tobie.
Jeszcze w średniowieczu ślepo wierzono w moc klątwy. Stanowiła potężną broń w ręku papieża. Ekskomunikowany człowiek skazany był na nędzę i samotność - kiedy został wyklęty ze wspólnoty chrześcijan, odsuwała się od niego nawet rodzina. Przekleństwo miało więc moc sprawczą. Wierzono też w potęgę wiedźm, które mogły rzucić urok na każdego, kto nieopatrznie wszedł im w drogę. Taki pechowiec dotkliwie cierpiał, póki nie udało mu się udobruchać rozgniewanej czarownicy. Zdarzało się, że nieszczęścia sypały mu się na głowę jedno po drugim: padało bydło, zaraza niszczyła zboże, dzieci chorowały, a młoda żona odchodziła z innym...
Afrykanie do dzisiaj wierzą, że szaman może sprowadzić na dowolnego człowieka nie tylko nieszczęścia, ale także śmierć.
Jeszcze w XIX w. we Włoszech powszechnie bano się ,urocznego oka". Każdy, na kogo spojrzał obdarzony nim człowiek, wkrótce zapadał na śmiertelną chorobę. Przed diabelskim spojrzeniem można się było do pewnego stopnia obronić, wysuwając skrzyżowane palce dłoni lub nosząc przy szyi czerwoną wstążkę albo koralik. Czy wszystkie te przypadki można uznać za przesądy, raczej trudno osądzić. Jest przecież faktem, że to, w co wierzymy, staje się rzeczywistością. Jeżeli cała społeczność jest przekonana, że jakiś człowiek ma piekielną moc i może sprowadzać na innych nieszczęścia - tak zaczyna się dziać naprawdę... Być może więc klątwy i uroki rzucane przez ludzi nie są czczym wymysłem. Ich potwierdzenie możemy znaleźć wokół siebie. Wystarczy przysłuchać się opowieściom znajomych.
- Pokłóciłam się kiedyś z długoletnią przyjaciółką - opowiada Barbara, lat 29.
- Przyznaję, miała powód, by czuć do mnie żal.
"Nienawidzę cię" - krzyczała w gniewie.
- "Chcę, żebyś cierpiała. Żebyś cierpiała bardziej ode mnie!" To było straszne. Ale jeszcze gorsze rzeczy zaczęły się dziać potem: rozbiłam samochód - niegroźnie, ale musiałam sporo zapłacić za naprawę. Moja mama zachorowała i trafiła do szpitala. Sąsiedzi zalali mi mieszkanie. Zaczęłam mieć poważne kłopoty w pracy. Wystraszyłam się - ten ciąg nieszczęść nie mógł być przypadkiem. Zadzwoniłam do przyjaciółki i umówiłam się z nią na spotkanie. Przeprosiłam za to, co zrobiłam. Z czasem wszystko uspokoiło się i sytuacja wróciła do normy, ale ja przysięgłam sobie nigdy więcej nie zadzierać z Beatą. Nieszczęście można sprowadzić nieświadomie i... bardzo łatwo. Pod wpływem odczuwanego wzburzenia, czy gniewu często zupełnie bezmyślnie mówimy rzeczy okrutne - życzymy komuś śmierci, choroby. Nawet proste "Niech cię szlag trafi" czy "Idź do diabła" może zawierać potężny ładunek emocjonalny. A w takim przypadku słowa te mogą naprawdę się spełnić...
- Przyznaję, miała powód, by czuć do mnie żal.
"Nienawidzę cię" - krzyczała w gniewie.
- "Chcę, żebyś cierpiała. Żebyś cierpiała bardziej ode mnie!" To było straszne. Ale jeszcze gorsze rzeczy zaczęły się dziać potem: rozbiłam samochód - niegroźnie, ale musiałam sporo zapłacić za naprawę. Moja mama zachorowała i trafiła do szpitala. Sąsiedzi zalali mi mieszkanie. Zaczęłam mieć poważne kłopoty w pracy. Wystraszyłam się - ten ciąg nieszczęść nie mógł być przypadkiem. Zadzwoniłam do przyjaciółki i umówiłam się z nią na spotkanie. Przeprosiłam za to, co zrobiłam. Z czasem wszystko uspokoiło się i sytuacja wróciła do normy, ale ja przysięgłam sobie nigdy więcej nie zadzierać z Beatą. Nieszczęście można sprowadzić nieświadomie i... bardzo łatwo. Pod wpływem odczuwanego wzburzenia, czy gniewu często zupełnie bezmyślnie mówimy rzeczy okrutne - życzymy komuś śmierci, choroby. Nawet proste "Niech cię szlag trafi" czy "Idź do diabła" może zawierać potężny ładunek emocjonalny. A w takim przypadku słowa te mogą naprawdę się spełnić...
- "Nigdy ci się nic nie uda", tak mówił mój ojciec - wspomina Ewa, lat 50. - Powtarzał to ze złością. Czułam, że jest wiecznie ze mnie niezadowolony. I rzeczywiście moje życie potoczyło się zupełnie nie tak, jak chciałam. Nieudane małżeństwo, rozwód, drugie małżeństwo z alkoholikiem, częste zmiany pracy... Uwierzyłam, że niczego w życiu nie osiągnę i tak było nawet, gdy mój ojciec już umarł.
Złość, irytacja, agresja to emocje wywierające na nie ogromny wpływ. Gdy nam minie gniew, zapominamy o wykrzyczanych przekleństwach. Ale one już padły, zaistniały.
Majka ma 30 lat i od pół roku chodzi w żałobie. Jest w depresji; nigdy nie wybaczy sobie ostatniej kłótni z mężem: - Krzyczałam na niego jak szalona. Zdradził mnie, a ja życzyłam mu śmierci. Wybiegł z domu wściekły i wsiadł do samochodu. Miał wypadek. Śmiertelny. Doskonale wiem, że to była moja wina. Nie powinnam była mówić mu tych wszystkich strasznych słów. Gdyby nie ja, żyłby do dziś. Majka nie przyjmuje rozsądnej argumentacji - że jej mąż był wzburzony, jechał za szybko, nieuważnie i dlatego rozbił samochód. Jest przekonana, że to jej klątwa zabiła męża. I zniszczyła jej życie. To ostatnia i najważniejsza sprawa dotycząca przekleństw - mają wpływ również na osobę, która je rzuca. Niemal zawsze wracają rykoszetem.
Gniew wyzwala ogromną energię, która musi przecież znaleźć jakieś ujście. I - czego dowodzi życie - znajduje..
Dodaj komentarz