sty 12 2016

Krwawa tajemnica zamku Glamis.


Komentarze: 0

Szare mury zamku Glamis stoją w północno- wschodniej Szkocji. Przez stulecia twierdza zyskała reputację miejsca kryjącego straszliwy sekret. O co chodziło? Ponoć tylko wybrani członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej wiedzą na pewno. Przez dekady pojawiały się jednak różne mrożące krew w żyłach pogłoski.

Wiadomo, że tajemnica nie ma nic wspólnego z niemożliwą do usunięcia plamą krwi na podłodze jednej z komnat. Krew należała do króla Malcolma II, zabitego przez rebeliantów w 1084 roku. Sekret nie jest także związany z faktem, że lady Glamis spłonęła na stosie za uprawianie czarów. Jej duch nadal włóczy się po korytarzach jako Szara Dama. Rozwiązanie zagadki zamku Glamis leży w groteskowej układance dziwnych wydarzeń.

Jeśli stanie się na zewnątrz zamku i policzy okna, a potem porówna się wynik z ilością okien liczonych od wewnątrz, zawsze będzie brakować dwóch okien. Krótko mówiąc, w zamku jest sekretny pokój. Jego przeznaczenie i zawartość jest tematem debaty trwającej już sześć stuleci. Nikt też nie wie, gdzie komnata ta się znajduje, jednak najczęściej typowaną lokalizacją jest ostatnie piętro jednej z wież. Jest też inna wskazówka. Kolejne generacje służących mówią o dziwnych stukaniach w ścianach. Jeden z lordów Strathmore ponoć słyszał jak król James V wspomina o rzeczy zamkniętej w pokoju. Wielu służących przypuszczało, że „rzeczą” jest zdeformowane dziecko, efekt trwającej całe stulecia tradycji zawierania małżeństw między bliskimi krewnymi w obrębie arystokracji. Niektórzy badacze uważają tę tezę za całkiem prawdopodobną, gdyż w zamku znaleziono obraz olejny, przedstawiający dziecko o zniekształconym tułowiu. Tożsamość namalowanej osoby nigdy nie została ustalona.

W roku 1486 na zamku miało miejsce wyjątkowo makabryczne wydarzenie. Rodzina Ogilvie, mieszkajacy po sąsiedzku arystokraci, przybyli do Glamis i błagali o ochronę przed wrogą im rodziną Lindsay. Ogilvie pod eskortą zostali odprowadzeni do komnaty w piwnicach zamku i pozostawieni tam bez wody i jedzenia na ponad miesiąc. Gdy pomieszczenie otworzono, jeden z więźniów jeszcze żył. Zjadał kawałki ciał swoich bliskich by nie umrzeć z głodu.

W XVII wieku z kolei panowie Glamis urządzali sobie polowania na ludzi. Spotkało to także pewnego czarnego służącego, który został rozszarpany przez psy gończe, podczas gdy wysoko urodzone damy śmiały się patrząc na tę scenę. Być może z zamordowanym niewolnikiem należy łączyć jednego z duchów zamku. Widmowa figura porusza się szybko wokół twierdzy, krzycząc w agonii.

Przez dziesiątki lat zdarzało się czasem, że ktoś ze służących lub gości zamku przypadkowo natrafił na tajemniczą komnatę. Cokolwiek tam widzieli, sprawiało że uciekali w przerażeniu. Straż zamkowa chwytała ich, po czym wyrywano im języki i wrzucano je do ognia. Miało to zapewnić wieczne milczenie, tak jakby samo pozbawienie języka nie wystarczało. Większość ofiar tego procederu umierała z szoku lub utraty krwi. Jednej z pokojówek udało się uciec z izby tortur. Został a jednak złapana i skręcono jej kark. Poćwiartowane ciało pożarły dzikie bestie z lasów.

Niewymiawialny sekret Glamis został krótko wspomniany w 1904 roku przez 13tego hrabiego Strathmore Claude'a Bowes - Lyon. Nagabywany przez przyjaciela odpowiedział mu, że gdyby ten znał straszliwy sekret, padłby na kolana i dziękował Bogu, że to nie on musi sobie z nim radzić. Słowa hrabiego tylko pogłębiają tajemnicę. Ponoć ciekawski przyjaciel odkrył sekretną komnatę. Szybko został jednak wysłany do dalekich kolonii, niektórzy mówią wręcz o Australii.

Gdy córka 14tego hrabiego zapytała ojca o straszliwą tajemnicę odpowiedział jej tylko, że żadna kobieta nigdy nie pozna sekretu zamku Glamis. Niektórzy członkowie rodziny królewskiej go znają, ale są to tylko mężczyźni. Według tradycji poznają go podczas swoich 18 urodzin. Żaden z nich nigdy ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył istnieniu tajemnicy.


strega63   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz