Charles Manson i piekielna rodzinka
Komentarze: 1
Charles Manson do dzisiaj pierze mózgi naiwnym wyznawcom. Siedzi w więzieniu, ale przeprowadzono z nim dziesiątki wywiadów, zrobiono ikoną zła, do której wzdychają licealiści, gdy spadnie na nich czas młodzieńczego zaćmienia. A przecież trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby – jak Marilyn Manson – wpisywać sobie taką postać na sztandar.
Ponad czterdzieści lat temu w luksusowej posiadłości na Cielo Drive komando Charlesa Mansona bestialsko zamordowało pięć osób, w tym będącą w dziewiątym miesiącu ciąży Sharon Tate, żonę Romana Polańskiego. Na ganku zbrodniarze namalowali krwią Sharon napis &bdquoig”. Ciała ofiar miały zostać poćwiartowane i wywieszone przed domem, żeby wyglądały jak świńskie półtusze, oprawcy nie zdążyli jednak tego zrobić.
Nie była to pierwsza robota piekielnej rodzinki. Manson od kilku tygodni wcielał w życie ideologię totalnej apokalipsy i wiążącej się z nią eliminacji „świń” (politycznych, ekonomicznych, religijnych). Najpierw wpakował kulkę w brzuch handlarzowi narkotyków, który zaopatrywał rodzinę. Następnie – po wielogodzinnych torturach – wyznawczynie i wyznawcy proroka zamordowali zaprzyjaźnionego muzyka, Gary’ego Hinmana. Po Tate przyszła kolej na przypadkowo wybrane przez proroka małżeństwo LaBianca. Na ranczu, gdzie mieszkali wyznawcy Mansona, został ścięty (przez szesnastolatka, też po długich torturach) jeden z pracowników, który sceptycznie wyrażał się o guru. Po tej akcji wyznawcy Mansona wyprowadzili się na pustynię Mojave. W październiku 1969 r. odnalazła ich policja. W sądzie dowiedziono sekcie 15 zabójstw. Na znalezionej liście planowanych ofiar były jeszcze 34 osoby.
Hollywood było w szoku. Manson cieszył się statusem lokalnej gwiazdy. Bez wysiłku skompletował harem oddanych mu córeczek z dobrych domów, do którego dołączyli ludzie z branży filmowej, niespełnieni artyści. Rodzinę zapraszano do najlepszych domów. Ot, grupa ekstrawaganckich dzieciaków, wpisująca się w obowiązujący klimat uwolnienia się od wszystkich zasad, od państwa, wojen, pieniędzy – jesteśmy przecież u początków New Age, zupełnie nowej ery (a LSD to nasze płatki śniadaniowe).
Jak to się stało, że obłąkany gitarzysta, który niemal całe dorosłe życie spędził za kratami, zdołał wyprać serca i mózgi ludzi wykształconych, sławnych, bogatych, fundując im autorską sałatkę z elementów chrześcijańskiej terminologii, satanizmu, pogańskich wierzeń, nazizmu i obsesji seksualnych? Jak to się dzieje, że pierze im mózgi do dzisiaj? Z siedzącym w więzieniu stanowym w Corcoran w Kalifornii, dziś 75-letnim guru przeprowadzono dziesiątki wywiadów, zrobiono zeń ikonę zła, do której wzdychają licealiści, gdy spadnie na nich czas młodzieńczego zaćmienia, garażowego buntu (jego postać pojawia się nawet w kultowej kreskówce „South Park&rdquo. Proszę wybaczyć, trzeba mieć naprawdę nierówno pod sufitem, żeby wpisywać sobie taką postać na sztandar.
Każdy, kto chce dziś widzieć w Mansonie ciemnego rycerza wzniosłych sił, który kopniakami chce zerwać zasiedziałą ludzkość do galopu, niech zapozna się z tekstem Jana Józefa Szczepańskiego, zamieszczonym w miesięczniku „Znak” w 1974 roku.Szczepański zgromadził obfite dossier, detalicznie opisuje mordy dokonane przez wyznawczynie (tak, wyznawczynie!) Mansona. Co o naszej epoce mówi fakt, że zbrodniarz i psychopata stał się gwiazdą popkultury? Skąd bierze się w ludziach chęć zburzenia katedr wznoszonych od tysięcy lat, by później z pozostałych cegiełek zbudować ziemiankę i ogłosić ją świątynią nowych czasów? Szczepański odpowiada krótko: z nudy.
Dodaj komentarz