sty 09 2016

Czy jesteś jędzą?


Komentarze: 0

Każda z nas - ukochana żona, wspaniała dziewczyna, platoniczna sympatia - ma w sobie potwora, którego widać na co dzień. W komentarzach, przytykach, wymówkach…


I nawet te z nas, które z natury są mniej kobiece, czyli mają nie tylko bardziej płaskie klatki i większy apetyt na seks, ale i bardziej racjonalne, męskie podejście do życia, zwykle padają prędzej czy później w pułapkę wewnętrznej jędzy. W wersji optymistycznej czujemy potem wyrzuty sumienia i gryziemy się w wielki jęzor; w tej smutniejszej obstajemy przy swoich dąsach wierząc w święte prawa świętej krowy płci żeńskiej.
Jeśli wciąż nie wierzysz, że masz w sobie jędzę to zastanów się, czy nigdy nie zdarza ci się:
Suszyć mu głowy po raz setny o śmieci, zakupy czy urodziny; choć rozsądek wskazuje, że suszenie nie działa. Wytykać mu najbardziej kompromitujące pomyłki i nawyki w towarzystwie znajomych. Zawsze serwować „a nie mówiłam”, gdy sytuacja pozwala. Drążyć jeden grzech latami, nawet, jeśli problem został oficjalnie zamknięty. Pastwić się nad jego męskością - zamiłowaniu do piwa, ukradkowym spojrzeniom na biusty, dumą nieomylnego kierowcy, okresowym brakiem sztywności, itd. Dawać mu nagminnie do zrozumienia, że za mało zarabia. Grać obrażonej, aby uzyskać swoje; udawać, że śpisz, gdy on chce się kochać; robić świadomie na złość…
No właśnie, to wszystko atrybuty kobiecej jędzy, która papla zanim pomyśli i rani osobę najukochańszą z tak błahych powodów jak PMS czy oczko w pończosze. Czy można nie być jędzą?
strega63   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz